Pierwszy dzień w Jastarni.

O 15 Maksio i Kamil z Panią Anią byli w pokoju. Podróż minęła im dobrze, Maksio się kręcił, ale wokoło dzieci go zabawiały, więc może nie dał się aż tak we znaki. Dzisiaj nastapiło powitanie morza, więc Pani Ania nabiegała się za Maksem po plaży. Maks jak widzi morze, to wpław poszedłby do Szwecji! Obiadek mu nie smakował, więc nie bardzo jadł, ale za to kolacja już cieszyła się powodzeniem – była kiełbaska. Chciałam pogadać z Maksem, ale jakoś ten nie za bardzo się za mną stęsknił – może jutro będzie mieć dla matki więcej czasu. Jesteśmy umówione na rozmowy po kolacji, czyli po 20.