Archiwum miesiąca: październik 2011

Racuszki z dyni

Dzisiaj przyszedł czas na smażenie placuszków z dyni. Miąższ dyni ścieramy na dużych oczkach tarki (nasza była wiórkowana małym dłutkiem). Do miski wkładamy serek waniliowy (220g), całe jajko, cztery kopiaste łyżki mąki pszennej, szczyptę soli i dokładnie mieszamy widelcem. Na koniec dodajemy startą dynię (250g) i całość mieszamy.

Nakładamy łyżką na rozgrzany olej i smażymy.

 

Maksio zjadł półtora placka z dużym apetytem.

Zupa dyniowa druga łyżka (i ostatnia).

Szczepienia

Jaka jest skuteczność szczepień? Temat ten nurtuje mnie od pewnego czasu. U starszych dzieci nie zastanawiałam się nad tym, ponieważ one przechodziły szczepienia bezboleśnie.

W zeszłym roku, w listopadzie Mateusz zaczął okropnie kaszleć i trwało to do ferii zimowych. Zrobiłam mu wtedy całe mnóstwo badań, w tym przeciwciała w klasie IgG (pamięć immunologiczna) na krztusiec (Bordetella pertussis).

Powyżej 10 lat norma <38U/ml, a Mateusz miał >200…

A przecież był szczepiony zgodnie z kalendarzem szczepień i przeciw krztuścowi też! W okresie choroby wziął trzy antybiotyki i jak kaszlał – tak kaszlał. Krztusiec to 100 dni kaszlu, on kaszlał dłużej.

W środę 19 października zaszczepiłam Maksa przeciw polio (domięśniowo) i przeciw krztuścowi. W czwartek miał gorączkę. W piątek pokazywał, że boli go ucho prawe. Pojechaliśmy do laryngologa, który potwierdził, że ucho prawe jest czerwone i przepisał… kropelki otinum… Wyżebrałam jednak augmentin, nie wierząc w sukces takiego leczenia. Jednak jak obiecałam tak zrobiłam i nie podałam antybiotyku przez pięć dni. Od piątku do środy Maks coraz bardziej kaszlał i od 26 października bierze augmentin. Dziś byłam u lekarza i gardło nadal ma czerwone. Przed nami więc jeszcze tydzień leczenia. Dodam jeszcze, że zaczerwienienie po szczepieniu na lewym ramieniu mimo okładów z sody utrzymywało się ponad 10 dni.

I mam taki dylemat – szczepić, nie szczepić… Pomoże czy zaszkodzi?!

Zabawy z dynią cd

Dostaliśmy od Babci ogrodniczki siedmiokilową dynię. Wczoraj cztery godziny zajęło nam wydrążenie miąszu na zupę tak, żeby nie uszkodzić skórki. Zupa wyszła wysmienita, prawdziwy krem. Marcin dodał jeszcze szpinak do zupy, żeby wzbogacić smak.

A potem Mary wycięla Dyniaka…

Wersja z języczkiem.

Maks zaprzyjaźnił się z Dyniakiem i dał spokój jego świeczkom, bo miał swoje do zdmuchnięcia.

– Moje świeczki zdmuchnięte, czas zdmuchnąć twoje Dyniaku jeden!

Została nam jeszcze miska wydrążonego miąszu. Może jutro zrobimy placuszki ?

Sikorkowa gospoda

Trwa sezon na zupę dyniową i Dyniaki. A jak dynie to i pestki…
Suszymy je z myślą o wiośnie, że może z nich coś wyrośnie?!
Jednak sikorki mają inne zastosowanie dla naszych pestek i otworzyły sobie gospodę…

Pestki dyni…

Jedna pestka mniej…

Sikorki jedzą, jem i ja!

Jack-o’-lantern u Maksia

Nasza rodzina bardzo polubiła zupę dyniową. Podsmażamy cebulę z czosnkiem na oleju, dodajemy pokrojoną włoszczyznę, przyprawy i dynię. Dolewamy wody, solimy i dusimy z pół godziny. Potem przecieramy i mamy zupę krem z dyni.

Dzisiaj postanowiłam wydrążyć dynię i wybrać miąższ tak, żeby zrobić Maksiowi Jack’a-Dyniaka.

Dynia wydrążona.

Świetna…

Dyniak latarnia już wycięty i zapalony. Czas zdmuchnąć świeczki!

Jacku Dyniaku – witaj !

Życie Dyniaka jest krótkie. Dyniak usycha i marszczy się. Może ze smutku, że jest sam?! Nasz Dyniak już ma towarzysza z rozdziawioną paszczą. I teraz mogą sobie  o zmierzchu pogadać jak stary Dyniak z młodym…

XX Konferencja Stowarzyszenia Bardziej Kochani

Dzisiaj spotkałam się z rodzicami dzieci z zespołem Downa na jubileuszowej – XX konferencji poświęconej wyjątkowym osobom z dodatkowym chromosomem.

Wzruszyłam się słuchając wierszy, które stworzyli Mikołaj Grajek, Barbara Lityńska. Piszę stworzyli, a nie napisali, gdyż raczej spisali je rodzice. Pięcioletnia Basia wypowiedziała taki tekst:

„Boli mnie serce, boli mnie serce. Nie podchodź do mnie bo zarazisz się sercem”.

Mikołaj Grajek
Jestem na ulicy
mokry bardzo
Nie jestem sam
bo po ulicy
chodzą i gadają
o mnie, chcę być
w domu samotnik
ze mnie jest

Bartosz Mazur
Łzy matki
Krzyk w ciszy
Dziecko
Ale inne
Trwoga i miłość
Gorejące matczyne serce
Zawitało życie kalekie
Zdrowi ludzie szydzą
Drudzy odwracają oczy
Matka się cieszy i płacze
Nie znać po niej bólu
Dała życie
Wiatr rozwiewa jej włosy
Chce pokazać światu dziecko
Choć cierń wewnętrznie ją uwiera
Nic jej nie powstrzyma
Na przekór wszystkiemu
Przez łzy kapiące i drwiny
Śmiech słychać
Upadła lecz poddać się nie może
Życie idzie dalej
Nie ustaje matka
W miłości do dziecka

Maria Natalia Znosko
Wielkie szczęście i radość
Czuję miłości znak
Twoja droga
Czuję smak radości
Czuję chwilę
To boli

Poznaliśmy też twórców sztuki malarskiej:
Atr – Burt Justynę – Ninę – Matysiak oraz malarza Klaudiusza Grabisnę

Prace pani Justyny możecie zobaczyć w internecie.

Prace pana Klaudiusza, które przywiózł na konferencję, sfotografowałam.

Zobaczyliśmy też  piętnastominutowy film „Up and down project”, oraz film „Downtown”.

A to my, rodzice skupieni wokół forum Zakątek21:

Pieczemy chleb na zakwasie

Od naszej koleżanki Moniki dostaliśmy zakwas. Postanowiliśmy upiec dwa chleby. Jeden w piekarniku, drugi w automacie do chleba. Wykorzystaliśmy następujący przepis na chleb na zakwasie: 1 kg maki pszennej, szklanka mąki żytniej, szklanka mleka, 1 l wody. Do tego dodajemy zakwas (który sześć dni stał w lodówce) i wszystko mieszamy. Po wymieszaniu odkładamy część ciasta do słoika (zakwas na następny raz) i do tego co pozostało dodaliśmy łyżeczkę soli i szklankę mąki pszennej razowej. Według przepisu można było dodać ziarna: siemię lniane, słonecznik. My tego nie mieliśmy, więc nasz chleb jest bez ziarna.

Maksio miesza ciasto łyżką.

Teraz mikserem…

Super…

Degustacja ciasta, czy dobre?

Wstawiamy foremkę do automatu…

Teraz blaszka z ciastem do piekarnika.

Chlebki już upieczone.

A tak wyglądają po przekrojeniu…

Chleb na zakwasie (bez dodatku drożdży) nie lubi być ruszany jak rośnie. Automat trzy razy miesza ciasto. Bochenkom, które rosną na drożdżach to służy, ale chlebkom na zakwasie – nie. Już kilka razy piekłam różne chlebki i te na zakwasie pieczone w automacie albo opadają, albo mają zakalec.Taki zakalec miał nasz chlebek w środkowej części, mimo dobrze upieczonego spodu (ten niższy i szerszy).