Archiwum miesiąca: maj 2012

Powiedz mamo jak to było…

Uczniowie oraz nauczyciele
Zespołu Szkół Specjalnych Nr 100
mają zaszczyt zaprosić Państwa na przedstawienie
pt.”Powiedz mamo jak to było?”
które odbędzie się 30.05 2012. o godzinie 10.00 w siedzibie szkoły, ul. St. Czarnieckiego 49 w Warszawie

Wielką sztuką jest zrobić przedstawienie dla aktorów, którzy nie mówią. A takie właśnie zadanie stoi za każdym razem przed gronem pedagogicznym szkoły specjalnej.

W środę przeżywaliśmy razem z aktorami widowisko muzyczne pt. „Powiedz Mamo jak to było”. Wszyscy uczniowie szkoły brali udział w tym wydarzeniu. Tematem przedstawienia są zdjęcia z albumu rodzinnego, które ilustrowane są piosenkami. Aktorzy wnoszą do tych piosenek  całych siebie – w tańcu i w gestach – jak np. grupka dzieci tańcząca nad łóżeczkiem dziecka przebrana za księżyc i gwiazdy w rytm kołysanki „Ach śpij kochanie”. Zdjęcia z albumu-widowiska przedstawiają kolejne etapy dorastania.

Maks był bardzo zaciekawiony, a zdjęcie „bunt młodzieńczy”  ilustrowany tańcem chłopców w skórach do piosenki z albumu Pink Floyd „The Wall” było naprawdę poruszające.

Jak tylko skończyło się przedstawienie i aktorzy nagrodzeni oklaskami zeszli ze sceny… Zaraz zastąpił ich mój aktor i odgrywał to widowisko po swojemu.

Dynamiczny w każdym geście…

Przymierzenie się do roli Ojca Rodziny…

A zaraz potem rola ucznia w szkole, która zacznie się dla Maksa już we wrześniu.

Po przedstawieniu poszliśmy z Amelką i jej Mamą do Parku Żeromskiego, który sąsiaduje ze szkołą.

– Już do ciebie idę…

– Warto było powspinać się dla tych widoków…

– Czy damy radę?

– Ja odpocznę , ty idź dalej…

– Wyżej nogi to już chyba nie podniosę, kto to tak wymyślił?

Dwoje na huśtawce.

Tu mój syn wprawił mnie w osłupienie i przeżyłam chwilę  grozy, gdy po tej zjeżdżalni wszedł na samą górę. Na szczęście zjechał na dół, ale postarałam się o pomoc jednego chłopca, żeby tam na górze go asekurował.

Na  drugi raz pozwoliłam mu wejść tylko do miejsca, w którym rura się zamyka. Maks nie był zadowolony.

Kolejną chwilę grozy przeżyłam patrząc na huśtawkę…

Amelka skusiła się na podróż wozem strażackim.

Dzień Matki

Dzisiaj przed południem poszłam z Maksem na łąkę. Rosły tam polne kwiatki – przede wszystkim różowa koniczyna.  Pomyślałam, że może Maks zrobi mi bukiet, ale gdzie tam… Sama zerwałam sobie kwiatki, podałam bukiet synkowi i mówię do niego – daj mamie bukiecik kwiatków na Dzień Matki. A ten fru… Rzucił kwiatki przed siebie i stał mocno z siebie zadowolony, że tak się ładnie rozsypały.

Zebrałam kwiatki i jeszcze więcej zerwałam do bukietu..

Wieczorem Maciek przygotował nam kolację. Była to kolacja w stylu japońskim, gdyż Maciek od stycznia uczy się tego języka. Zrobił nam sushi z sosem sojowym i chrzanem wasabi.

Marcin natomiast upiekł szarlotkę z rabarbarem, a Marysia ciasto jogurtowe z brzoskwiniami, ponieważ Ona dzisiaj też świętuje – skończyła 25 lat.

Tak wygląda sushi zrobione przez Maćka. W płaty nori zawinięty ryż z  zielonym ogórkiem, albo wędzonym łososiem. Do tego sos sojowy i odrobina chrzanu wasabi.

Tak wyglądał stół przygotowany do kolacji.

Maksio próbuje swoich sił w nakładaniu przy użyciu pałeczek…

Tym razem sukces!

Ładnie wygląda, ale jeść nie będę!

Maciek i Maks…

Od Maćka mogę spróbować jak to smakuje…

Maksio dzielnie próbuje podnosić sushi pałeczkami.

Jeszcze raz i jeszcze raz… To nie jest takie proste…

Sushi przygotowane przez Maćka bardzo nam smakowało.

Odwiedziny Ninki

W niedziele wpadła do nas Ninka z rodzicami. Mogliśmy nacieszyć się cieniem, który zawdzięczamy kawałkowi tkaniny o wdzięcznej nazwie żagiel przeciwsłoneczny. Ten żagiel rzeczywiście na wietrze łopocze.

Ninka będzie puszczać banki.

Pięknie unoszą się w powietrzu!

Maksowi bardzo spodobała się Lolek i prosiaczek Niny o imieniu Pepa.

A tak wygląda nasz żagiel, który jest tanią wersją markizy. Daje cień, który wędruje wraz ze słońcem i bardzo poprawia komfort życia w upalne dni. Jest wodoodporny, ale w porównaniu z markizą ma tę wadę, że dłużej się go składa. Jego podstawową zaletą jest to, że nas na niego stać!

Pieczemy ciasto z rabarbarem

Tydzień temu Marcin kupił rabarbar, żeby zrobić muffinki z rabarbarem. Nie zużył wszystkich łodyg, więc zrobiłam biszkopt, który przełożyłam galaretką z rabarbarowego musu, i z kremem śmietanowym Dr Oetkera na wierzchu.

Dzisiaj natomiast zrobiliśmy z Maksem kruche ciasto z rabarbarem i bezą.

Najpierw Maks obierał rabarbar z włókien…

Potem pokroiliśmy rabarbar…

… i włożyliśmy pokrojony do pojemnika.

Pora zagnieść  ciasto: 3 szklanki mąki szymanowskiej, 250g masła roślinnego, 1 szklanka cukru, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, 5 żółtek, 2 łyżki kefiru.

Zagniatamy szybko ciasto i wkładamy 1/3 ciasta do zamrażarki a 2/3 rozwałkowujemy i układamy na blaszce.

– Lubię mąkę, więcej mąki!

Na cieście układamy pokrojony rabarbar. Ubijamy pianę z białek z cukrem i przykrywamy nią rabarbar, a na pianę ścieramy na tarce ciasto wyjęte z zamrażarki. Wkładamy do piekarnika i pieczemy w 200C ( z termoobiegiem)

Ciasto się udało, ale Maks wolał raczej zjeść parówkę.

Odwiedziny Małgosi

Dawno już nie widzieliśmy się z Małgosią i jej mamą. Mama Małgosi  ma mało czasu, gdyż wróciła do pracy  i  od roku mieszkamy w różnych dzielnicach miasta. Tym bardziej ucieszyliśmy się, że dzisiaj nas odwiedziły.

Na początku bawili się oddzielnie…

Gosia ubierała lalkę a Maksio bębnił…

Po jakimś czasie zaczęli się bawić obok siebie.

Potrzeba trochę czasu, żeby się ze sobą oswoić po tak długim nie widzeniu…

Gosia jest mistrzynią  w oswajaniu i pozowaniu do zdjęć.

Nawet podczas kolacji…

Maksio był dziś u endokrynologa. Tsh ma już ustabilizowane i wynosi 2,5, za to wynik metabolitu 25(OH) witaminy D3 wyszedł Maksiowi poniżej normy dla dzieci, która wynosi od 20-60 ng/ml a Maksio miał 13,70 ng/ml. W związku z tym mamy zaleconą suplementację witaminą D3 do końca wakacji i oczywiście wystawianie ciała na działanie promieni słonecznych.

 

Maksio w „Krainie Winnetou”

Maksio z kolegami z ośrodka był dzisiaj na wycieczce w Indiańskiej Wiosce, która znajduje się w ogrodach Zamku Królewskiego. Było ponoć świetnie. Czekam na zdjęcia, które robili nauczyciele z OREW-u.

I tu jest właśnie cały mój ból… Zwykle dzieci dzielą się z rodzicami swoimi wrażeniami z atrakcyjnie spędzonego czasu. „Fajnie było” albo „niefajnie”… „To mi się podobało, a to nie”… „A wiesz, że byliśmy tu i tu”… W przypadku dziecka, które nie mówi takie rozmowy są niemożliwe. Nigdy nie wiem, jeśli z nim nie byłam, co mu się tak naprawdę podobało…

To zdjęcia zdjęte z wystawy w ośrodku, żeby zrobić miejsce na ogłoszenie o imprezie z okazji Dnia Dziecka.

Zeppelin cafe

Maksio był dzisiaj na uroczystości I Komunii Św. u córki mojego Chrześniaka. I tak jak wczoraj było gorąco i słonecznie, to dzisiaj padało i było zimno. Po Mszy Św. pojechaliśmy na obiad do Zeppelin Cafe na Bemowie. Maksio świetnie się bawił.

Maksio poznaje Olka, który miesiąc temu skończył roczek i już nieźle chodzi.

Przymierza się do tego, żeby usiąść przy stole…

Podziwia skoki Marty starszej siostry Olka.

Sam też wymyśla różne skoki..

W przerwie pomiędzy kolejnymi ulewami poszliśmy na spacer, żeby zobaczyć samoloty, które stały na płycie lotniska.

Najlepsza zabawa była jednak przed namiotem, gdzie stoi zjeżdżalnia i domek dla dzieci.

Maksio ma gości

W czwartek  mieliśmy miłych gości. Odwiedził nas Stefan –  kolega Maksa z Bielan razem ze swoją siostrą Agatką, Mamą i Babcią.

Pogoda sprzyjała zabawie na świeżym powietrzu

Muzyczny  domek  bardzo się dzieciom podobał.

Od naszych gości dowiedzieliśmy się co słychać w naszym dawnym podwórku. Bardzo nam było miło się znowu spotkać – dziękujemy!

Przygody Maksa i Amelki w Pepelandzie

Korzystając ze słonecznej pogody umówiliśmy się z Rodzicami Amelki na wyprawę do Pepelandu w Łomiankach.
Amelka lubi to miejsce, szczególnie zjazd w worku ze zjeżdżalni, która zaczyna się na wysokości drugiego piętra. Maks natomiast bardzo upodobał sobie konie i jazdę na kucyku.
Pepeland ma jeszcze inne atrakcje małpi gaj, mini zoo, ale tam dzisiaj jeszcze nie dotarliśmy.