Kiedy odbierałam Maksa w czwartek z OREW-u zauważyłam, że kuleje na prawą nogę. Pokazywał na prawe kolano, że go boli. Zapisałam go do ortopedy w OREW-ie i dzisiaj byliśmy na wizycie. Doktór obejrzała jego odwodzenie w stawach biodrowych i w kolanach, uznała, że wszystko jest dobrze, ale czy na pewno… Jak Maks tylko się położył na kozetce, zaczął popłakiwać. Niestety on tak ma. Ale przy odwodzeniu lewej nogi moim zdaniem płakał głośno…
Jak trudno zbadać pacjenta, który nie współpracuje, od którego lekarz nie dowie się czy boli, gdzie boli i jak… Ustaliłyśmy, że zrobię mu rtg stawu biodrowego, gdyż już dwa lata nie miał robionego i wtedy zobaczymy jak tam jego Perthes.
W czwartek i piątek rano byłam mocno zmartwiona. Jak zabierałam go z OREW-u w piątek już biegał i na nic się nie skarżył, ale on ma tak wysoki próg bólu, że jak już czuje, że boli, to boli go naprawdę mocno. W czwartek odbiorę zdjęcie. Zrobili mu jedno, bo lekarz nie napisał w jakiej pozycji, a przy Perthesie zawsze kazali mi robić dwa: jedno z nogami jak „żaba”, drugie standardowe.
Pamiętam jak cieszyłam się, gdy przyjęli Maksa do przedszkola z oddziałami integracyjnymi cztery lata temu. Długo nie pochodził, bo w grudniu odezwał się Perthes i miałam zalecenie, żeby Maks nie stawał na nogach. W związku z tym skończyła się jego przygoda z przedszkolem, gdzie nie za bardzo były warunki dla dziecka na wózku. Teraz od września Maks ma pójść do szkoły… Obyśmy nie przeżywali powtórki z Perthesa.