Archiwum miesiąca: wrzesień 2012

Zapalenie ucha lewego

Wczoraj zadzwoniła do mnie pani pielęgniarka ze szkoły, że Maks płacze i pokazuje na lewe ucho. Poprosiłam, żeby dała mu nurofen, aby zanim przyjedziemy złagodzić mu bolesne doznania. Przyjechaliśmy w pół godziny i Maks już miał się nieźle. W międzyczasie załatwiliśmy mu lekarza laryngologa. Tym razem niestety rzeczywiście bolało go ucho. Dostał augmentin i siedzimy w domu.

Wczoraj też było zebranie w szkole. Na stole ciasto i owoce, więc przy kawie i herbacie omawialiśmy postępy i kwestie nad którymi musimy się skupić w pracy z dzieckiem. Zachęcamy dzieci do dążenia do samodzielności: ubierania się i rozbierania. Uczymy ich właściwego reagowania na komendy „stop”, czy „stój” i konsekwentnie uczymy dyscypliny, gdyż inaczej nie będą mogli wychodzić na wycieczki szkolne. Także eliminujemy zachowania nieakceptowane społecznie: szperanie w cudzych torbach, szufladach, plecakach. Pani wychowawczyni powiedziała, że ona na początku lekcji prosi ich o dzienniczki, żeby położyli jej na stole, ponieważ ona sama też nie szpera im po plecakach.

W tym miesiącu dzieci mają już pewne sukcesy: coraz lepiej wychodzi im chodzenie w parach, identyfikują się z klasą, w której czują się bezpiecznie, potrafią już pół godziny wysiedzieć przy stoliku, przy którym mają stałe miejsce. Ostatnio przygotowują się do pasowania na ucznia – uroczystości, która odbędzie się 19 października.

Maksio lubi szkołę

Maks w pierwszym tygodniu chętnie wchodził do szkoły. Teraz ma nową zabawę. Zaczyna biec do szkoły, ale kiedy jest już przy schodach mija je i pędzi dalej! Muszę go wciągnąć do szkoły. W piątek wszedł do szkoły, postał przed lustrem, porobił miny, po czym czmychnął za drzwi i już go nie było…

Maks sam się rozbiera w szatni i sam wchodzi po schodach do świetlicy, a gdy się ociąga – ktoś z personelu mu pomaga. Maks ma zeszyt w którym pani wychowawczyni wpisuje np. „pochwała za malowanie farbami” albo „Maks dzisiaj nie zjadł obiadu„…

Maks ornitolog

To z pewnością określenie na wyrost, jednakże w miejscu gdzie mieszkamy stale obserwujemy różne ptaki. Zwykle są to sikorki i sójki, ale niedawno gościliśmy pięć dzwońców. W tym roku posadziłam słoneczniki ogrodowe, a kiedy przekwitły wpadłam na pomysł, żeby nadziać je na ogrodzenie i nakarmić nimi ptaki. Taka samoobsługowa gospoda cieszy się dużą popularnością wśród sikorek i raz gościła dzwońce.

Pomagam Maksowi umieszczać słoneczniki na ogrodzeniu.

Maks znalazł w domu lornetkę…

Maks uczy się patrzeć przez lornetkę…

Czy zobaczył tego dzwońca?

Czy zobaczył przez nią sikorkę?

Dzwońce zjadały ziarna systematycznie, nie spiesząc się wcale. Natomiast sikorki były w ciągłym ruchu – jedno ziarenko wydziobane, na drzewie zjadane, potem znów nalot na słonecznik i znowu odlot na drzewo…

Maks wraca ze szkoły busem

Wczoraj po raz pierwszy wróciliśmy busem ze szkoły. Ustaliłam z szefem przewoźników, że rano my wieziemy Maksa, a po szkole będzie odwoził go bus. W związku z tym wczoraj czekałam po lekcjach, żeby zaznajomić Maksa z panią opiekunką i pokazać bus, którym będzie wracał do domu, a że mieli wolne miejsce zabrali i mnie. Maks jest zawożony jako pierwszy, więc jedzie do domu 25 minut!

Udało się mam tym bardziej, że od 14 września ZTM przeniósł pętlę autobusu 133 z Żerania FSO na Tarchomin!!!
Natomiast radość nigdy nie może być pełna.
Wczoraj (17.09) Maks wrócił po 17-tej. Jedno z przewożonych dzieci ma dodatkowe lekcje w szkole, w związku z tym wszystkie dzieci w tym transporcie wracają później. Maks odbierany jest tuż przed końcem działania świetlicy czyli przed 17 i 17.17 jest pod domem.

Udogodnienia dla niepełnosprawnych

Każdy kto ma dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności i potrzebie kształcenia specjalnego, może wystarać się o dowóz dziecka do szkoły transportem, za który płaci dzielnica (gmina). I ja załatwiłam Maksowi taki transport. Dopiero dziś do mnie zadzwonił przewoźnik, gdyż miał zły numer… W każdym razie Maks ma do szkoły 15 min jazdy autem albo 30 min autobusem 503, albo 5 minut autobusem 114 potem przesiadka do 133 i tym autobusem 20 min. W wariancie pesymistycznym, kiedy ucieka nam 133 trzeba dodać jeszcze 20 min czekania na następny. Co daje razem 45 min.

Dzisiaj zaproponowano mi, że o 6:00 po Maksa przyjedzie bus, a Maks zaczyna lekcje o 8:30 (O 6:00 przyjeżdża bus po koleżankę Maksa, która jedzie z Ożarowa…). Na dwie i pół godziny jazdy po mieście przed szkołą to na pewno się nie zgodzę. Żadne dziecko w takim przypadku nie skorzysta z edukacji i chyba będzie tylko spać.

Zadzwoniłam, do wydziału oświaty – mają pertraktować z właścicielem, może będzie kto inny go wiózł, a kto inny odbierał. W każdym razie pomyślałam, ze w Anglii mają dużo lepszy pomysł. Po ucznia przyjeżdża taksówka z opiekunką i zawozi go indywidualnie. Jest też zapoznanie dziecka z osobami i z autem, którym będą dowozić dziecko! A u mnie co? Rozpoznam przewoźnika i opiekunkę po wyświetlającym się numerze na komórce!!!

Mój problem nie jest odosobniony. Koleżance z Ursynowa zaproponowano też godzinę 6:15 na dowóz syna do szkoły w Śródmieściu. Samo życie… Czy jest to udogodnienie? Dla rodziców dzieci na wózkach, które nie mieszczą się w zwykłym aucie nie ma alternatywy… Dla mnie, która mam trzy autobusy z jednej strony i trzy z drugiej, jest inna opcja! Powinnam też sama ogarnąć prowadzenie auta, gdyż mam prawo jazdy!

Msza Św. na rozpoczęcie roku szkolnego

Wczoraj byliśmy na uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego w kościele Dzieciątka Jezus. Proboszcz przedstawił nam młodego księdza, który na kazaniu rzekł: „Miałem mówić do dorosłych, ale spróbuję do dzieci!”. Pokazał dzieciom sznurek, zapytał co to jest? Znalazło się dziecko, które umiało odpowiedzieć. Potem pokazał jego początek i koniec, nawiązał do tego, że wakacje już się skończyły i właśnie mamy początek szkoły. Pokazał kartkę w połowie białą i w połowie czarną, i powiedział, że jak dobrze czynimy to Pan Bóg na tej białej stronie zapisuje nasze dobre uczynki, a jak źle… Zapytał o jakiś złe czyny i znalazł się chłopiec, który powiedział – jak się bije…

Wtedy takie czyny zapisują się na tej czarnej stronie i narysował, jak wygląda Twarz Boga – dzieci powiedziały że jest smutna i na białej kartce narysował uśmiech, że Boga radują nasze dobre czyny i dzieci też umiały wymienić jakieś dobre uczynki. Na koniec ksiądz pokazał kask motocyklowy, znaleźli się chętni do przymiarki. Ksiądz przez ten kask ich o coś pytał – czy słyszycie? – oni coś mówili np.jak mają na imię, ale okazywało się, że nie o to byli pytanie.

W każdym razie jestem pod wrażeniem – ksiądz był dobrze przygotowany, kazanie było przystępne, na ich poziomie, wzbudził zainteresowanie i przykuł uwagę, co jak wiem nie jest takie proste. Maksowi należy się pochwała. Wysiedział w ławce cały czas nabożeństwa, trochę się kręcił i obracał do tyłu, gdzie siedzieli starsi koledzy.

Na koniec proboszcz żegnał wszystkich uczniów osobiście i każdemu dawał obrazek Jezusa Miłosiernego. Cieszę się, że Maks ma religię w szkole i parafię, która przygotowuje uczniów szkoły specjalnej do I Komunii Św.


Maks czeka aż kolejka uczniów żegnanych przez proboszcza się zmniejszy.


Ksiądz proboszcz zapytał Maksa o imię, wiedział, że jest pierwszoklasistą i podarował mu obrazek. Dziękujemy…

Pierwszy dzień w szkole

Maks wsiadł do auta i jak ruszyliśmy – przeżegnał się. W ten sposób rozpoczął swoją drogę do szkoły. Jak dojechaliśmy to w szkole już gromadziły się dzieci z rodzicami więc poszliśmy od razu na salę gimnastyczną. Czekając na część oficjalną Maks odszukiwał znajome osoby i witał się z nimi, niekiedy też witał się z nieznanymi dziećmi i osobami m.in. z proboszczem parafii Dzieciątka Jezus, na terenie której znajduje się szkoła. O dziewiątej Pani Dyrektor przywitała uczniów i rodziców, przedstawiła nowe osoby w szkole – kadrę i dzieci, czyli uczniów klasy pierwszej.

W tym roku szkoła przyjęła rekordową liczbę uczniów – 11 osób. W Maksa klasie jest dziewięcioro i dwoje w klasie drugiej. Pierwszaki zapraszane były na środek sali, żeby przypięły sobie do koszulek identyfikator z imieniem. Jak już wszystkie się zgromadziły, rodzice robili pamiątkowe zdjęcia. I zaraz potem opuściły salę gimnastyczną, aby pójść do swojej klasy z Panią Wychowawczynią. Proboszcz zaprosił nas na Mszę Św. w środę na ósmą, z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. W tym roku dzielnica Żoliborz zafundowała szkole dwie godziny hipoterapii tygodniowo. Uczniowie szkoły będą też prezentować swoje występy w Forcie Sokolnickiego.


Miłe spotkanie z Amelką.


Maksio wziął Panią Wychowawczynię za rękę.


Oto klasa IA


A to nasza sala…

Okazuje się, że większość dzieci w klasie Maksa będzie korzystała z dowozu do szkoły organizowanego przez dzielnice. Sporo było spraw organizacyjnych… A jutro już bez rodziców pierwsze zajęcia szkolne.

Koniec wakacji

To już zdecydowanie koniec wakacji choć do szkoły idziemy dopiero w poniedziałek. Maksio zaczyna edukację w szkole specjalnej na Czarnieckiego. Byłam już w szkole opłacić mu ubezpieczenie i obiady. Zdecydowałam, że spróbujemy i zobaczymy jak będzie jadł. Ciepły posiłek to ważna sprawa, tym bardziej, że załatwiłam Maksowi dowóz do i ze szkoły, więc musi być najedzony, bo nie wiadomo jak długo będzie wracał do domu. W środę byłam u pani w wydziale oświaty. Wysłała do mnie list przewozowy i do dziś jeszcze poczta go nie doręczyła!!!
Taki list trzeba wypełnić w szkole – wpisują szczegółowy plan początku i końca zajęć i dostarczyć przewoźnikowi, żeby zaplanował rozwożenie dzieci.
Tomek wziął wolne na poniedziałek. Po raz pierwszy oboje pójdziemy z naszym dzieckiem na rozpoczęcie roku szkolnego (zwykle szłam sama).