Wczoraj zadzwoniła do mnie pani pielęgniarka ze szkoły, że Maks płacze i pokazuje na lewe ucho. Poprosiłam, żeby dała mu nurofen, aby zanim przyjedziemy złagodzić mu bolesne doznania. Przyjechaliśmy w pół godziny i Maks już miał się nieźle. W międzyczasie załatwiliśmy mu lekarza laryngologa. Tym razem niestety rzeczywiście bolało go ucho. Dostał augmentin i siedzimy w domu.
Wczoraj też było zebranie w szkole. Na stole ciasto i owoce, więc przy kawie i herbacie omawialiśmy postępy i kwestie nad którymi musimy się skupić w pracy z dzieckiem. Zachęcamy dzieci do dążenia do samodzielności: ubierania się i rozbierania. Uczymy ich właściwego reagowania na komendy „stop”, czy „stój” i konsekwentnie uczymy dyscypliny, gdyż inaczej nie będą mogli wychodzić na wycieczki szkolne. Także eliminujemy zachowania nieakceptowane społecznie: szperanie w cudzych torbach, szufladach, plecakach. Pani wychowawczyni powiedziała, że ona na początku lekcji prosi ich o dzienniczki, żeby położyli jej na stole, ponieważ ona sama też nie szpera im po plecakach.
W tym miesiącu dzieci mają już pewne sukcesy: coraz lepiej wychodzi im chodzenie w parach, identyfikują się z klasą, w której czują się bezpiecznie, potrafią już pół godziny wysiedzieć przy stoliku, przy którym mają stałe miejsce. Ostatnio przygotowują się do pasowania na ucznia – uroczystości, która odbędzie się 19 października.
Znów ucho :( Maksiu wracaj do zdrówka, szkoła czeka.
Jeny, ale Maks ma z tymi uszami.
Ale szkoła z tego co czytam jest super.