W tym roku jakoś późno się wzięłam za przygotowanie piniaty. To dopiero moja trzecia piniata, więc to nie z powodu rutyny… Tak, czy siak postanowiłam zrobić piniatę dwukomorową. Miałam odpowiednie dwa balony. Nadmuchałam je i dokładnie związałam, żeby nie uszło z nich powietrze jak w zeszłym roku. Przywiązałam je razem, ale jak okazało się po ich przekłuciu, zupełnie niepotrzebnie. Przekłucie balonów sprawiło, że gdy się odlepiły od masy papierowej, to balony po prostu wyszły przez otwory w miejscu ich związania. Kule musiały zostać przylepione. Moja córka wymyśliła, że najlepszy do tego jest klej z pistoletu. Potwierdzam. Tak zlepione kule były do siebie mocno przyklejone i nawet z wypełnieniem w środku nie odczepiły się od siebie. Pomysł końcowy – piniata pająk – to też pomysł mojej córki. Ja chciałam zrobić smoka, ale dwa balony na smoka to jednak za mało. Tak więc Mary robiła pająka, a ja tort urodzinowy.
Ważne jest dobre przymocowanie sznurka na którym powiesi się piniatę, żeby za wcześnie się nie zerwała. Tak jak zrobiłam to za pierwszym razem było dobrze, Teraz niby zrobiłyśmy mini siatkę ze sznurka , ale przymocowałyśmy ją do pierwszej warstwy krepiny i niestety za słabo przylepiłyśmy – taśmą klejącą. Efekt był taki, że przy jej rozbijaniu wyleciała ze sznurka i spadła na ziemię. Trzeba było dobić pająka na glebie!
Oklejałam balony klejem z mąki (1 objętość mąki na 2 objętości zimnej wody). Nigdy nie smarowałam niczym balonów przed położeniem pierwszej warstwy gazety umoczonej w mące z wodą i balony zawsze odklejały się od papierowej kuli bez problemu (ale tylko te balony ze zmarszczeniami na bokach tzw balony- piłki z uchem przez które przechodzi gumka). Na zdjęciu widać miejsce wiązania balonów. Tam nie położyłam papieru i po przekłuciu balonów resztki gumy wysunęły się przez te otwory. Tak więc niepotrzebnym wiązaniem balonów utrudniłam sobie ich obklejanie.
Oba balony obklejone, ale z pozostawieniem wolnego miejsca na otwór do wkładania rzeczy …
Jeśli kładę warstwy papieru umoczonego w wodzie z mąką, to co jakiś czas kładę suchy kawałek gazety. W ten sposób odciągam nadmiar wody z ostatniej warstwy balona. Oczywiście jak widzę, że ten suchy kawałek papieru gdzieś się nie przykleił. zamaczam dłoń w wodzie z mąka i rozsmarowuję klej po powierzchni.
Następnego dnia moje balony są suche. Wtedy kładę kolejne trzy warstwy papieru. Pierwszą piniatę zaczęłam robić na dwa tygodnie przed data imprezy. Tę na cztery dni przed…. I gdyby nie pomoc mojej nieocenionej córki, to bym się nie wyrobiła.
Papierowe kule wyschły. Balony się odkleiły od wewnętrznej powierzchni kuli. Klejem (żółtym) z pistoletu zostały sklejone na gorąco.
Oklejanie krepiną balonów nie bardzo odpowiadało mojej córce. W jej ocenie jest to za mało estetyczne. Proponowała raczej malowanie, ale na to było za mało czasu.
Na pomarańczowej kuli widać sznurek, który źle przymocowałyśmy do piniaty.
Mimo, że był przyklejony od spodu i po bokach taśmą, to jednak nie był przylepiony do kuli bezpośrednio, tylko do krepiny i niestety – krepina się poprzerywała a piniata wysunęła się ze sznurka. O wiele lepiej jest zrobić cztery otwory przy miejcu wkladania cukierków do piniaty.
Efekt końcowy – wesoła pajęczyca (Szeloba?!)
Otwory zaklejone pomponami z krepiny.