Maks ostatnio uczy się odróżniać warzywa od owoców. Oczywiście dla warzyw korzysta z wierszyka Jana Brzechwy – Na straganie. Szukałam podobnego wierszyka o owocach. Jest Brzechwy o arbuzie, ale mało tam owoców.
Postanowiłam napisać coś podobnego i oto co powstało.
Owoce na straganie
Po południu na starganie dla owoców jest zebranie.
Przewodniczy awokado i zaczyna z wielką swadą…
-Niech owoce z pestką dużą, swym przykładem innym służą!
Oburzyły się truskawki
-To są jakieś ciemne sprawki. Niech wypowie się malina,
to tym z pestką zrzednie mina.
-Co tam pestki, słodycz przecie, najcenniejsza rzecz na świecie!
Kiwi głaszcze się po brodzie
-Skórka z meszkiem dziś jest w modzie!
Śliwki gdy to usłyszały , całe z gniewu pociemniały
-Chybaś kąpał się w ukropie, gładka skórka jest na topie!!!
Komentują to banany
– Ale rwetes niesłychany!
Za to wiśnie z kwaśną miną, wciąż spierają się z cytryną.
-Proszę, proszę od nas z dala. Pani sobie zbyt pozwala!
Rzecze na to im cytryna
-Lubię ścisk- nie moja wina.
Jabłka raźno podskakują i cytrynę przekrzykują.
-O nas, o nas piszą wszędzie. Jabłko było, jest i będzie!
W mitologii czy w fizyce, o nas zawsze usłyszycie!
Komentują to banany
-Ale rwetes niesłychany!
Gruszka toczy się po blacie
– O czym wszyscy tu gadacie? Co tam pestki, skórka, sok….
Nas do garnka czeka skok! Czy to kompot, czy sałatka
Taka na nas czeka gratka!
Komentują to banany
– A to kłopot niesłychany!!!