Tuż przed wyjazdem, w piątek 11. marca, załapałem się na spotkanie ze znanym rysownikiem – Edwardem Lutczynem. Pan Edward został zaproszony przez właściciela „Polaniki” i miał spotkanie w nowoczesnej bibliotece w Samsonowie – miejscowości leżącej o 10 minut jazdy od ośrodka. Na trasie mignął nam wiekowy dąb Bartek, a w samym Samsonowie – zabudowania historycznej huty żelaza.
Chwilę czekaliśmy na rozpoczęcie spotkania – jestem ja, Mama, Pani Lidia z dwójką dzieci, sąsiedzi z Polaniki… Zanim się zaczęło sala była pełna.
Zanim Pan Edward zaczął rysować, opowiedział nam trochę o sobie. Jak to nie dostał się na ASP, jak przez 6 lub 7 lat przedzierał się przez 2 lata studiów na krakowskiej AGH. Powiedział też, że nad swoimi ilustracjami pracuje przez wiele godzin i nie mógłby być rysownikiem gazecie, gdzie trzeba „rach-ciach” coś na szybko „wyprodukować”.
Okazało się, że rysunki będą dzisiaj powstawały w tandemie – będzie dwóch autorów: ktoś z publiczności i Pan Edward. Pierwszy zgłosił się Tobiasz. Startując z pierwszego rzędu miał blisko do tablicy.
I zaczęli razem rysować – ma to być zwierzę i w dodatku do góry nogami. A kto pierwszy zgadnie co to za zwierz dostanie… Nagrodę!
I ktoś już zgadł – i to nie ja… To oczywiście wielki słoń stojący na głowie!
Teraz już słoń stoi na nogach – z podpisami dwóch autorów.
Kolejny zwierzak został szybko rozszyfrowany! Wy też już wiecie co to?
Potem Pan Lutczyn narysował plakat, o którym sobie wyobraził, że wisi w przychodni zdrowia (oj znam te korytarze z plakatami). Mówił, że tak długo rysuje, a na spotkaniu rach-ciach i… gotowe!
Jeszcze tylko napis i wszystko jasne.
Na koniec zrobiłem sobie zdjęcie z kolekcją ilustracji bohatera wieczoru – wychodziłem trochę wcześniej, przed zakończeniem spotkania.
A w drodze do szatni spotkałem husarza i nie odmówiłem sobie uwiecznienia w takim historycznym towarzystwie.
Tata spojrzał groźnie, ale ja i tak dotknąłem, czy aby zbroja prawdziwa… Dziękuję za przyjemny wieczór w Samsonowie. Fantastycznie jak ktoś tak rysuje! Może kiedyś ja…
A o tym spotkaniu potem przeczytałem w materiałach Radia Kielce i Telewizji Świętokrzyskiej. Fajne zdjęcia i nic nie pokręcili. Tak było!