Sobota rozpoczęła się śniadaniem.
Maks przysiadł się do koleżanek.
Po śniadaniu pograł z Bianką w piłkarzyki.
Gdy rodzice byli na wykładzie Pana Roberta Adamczyka, Maks był w sali do terapii zajęciowej i bawił się z dziećmi.
Sporo czasu przesiedział w tym miejscu…
Ale zdarzyło mu się także układać klocki z własnej inicjatywy.
Po obiedzie były warsztaty plastyczne. Maks miał cierpliwość, żeby zrobić ramkę z grochu…
Ale potem wolał zjeżdżać na tyrolce…
albo huśtać się z Kasią…
albo leżeć na hamaku,
czy nawet siedzieć…
W sobotę też było bardzo gorąco. Na szczęście ochłodziło się po kolacji i Maks poszedł na ognisko pożegnalne.
Śpiewaliśmy przy gitarze i dopiero przed 22:00 Maks poszedł spać.