Archiwum dnia: 27 kwietnia 2018

Magiczna Osada w Rzykach

Na turnusie wyjazdowym oprócz pracy jest tez czas na odpoczynek i zwiedzanie okolicy. W Sułkowicach po drugiej stronie ulicy Racławickiej płynie potok – Wieprzówka. Niestety pobocza są wąskie, a samochody jeżdżą szybko, więc raczej nie spacerowaliśmy tam, chyba że szliśmy do sklepu na lody, albo na przystanek autobusowy: Sułkowice Most, żeby pojechać autobusem nr 7 do Rzyk. W Rzykach jest Czarny Groń i Magiczna Osada, gdzie w sobotę postanowiliśmy spędzić czas na zabawie w parku linowym.

Na przystanek przyszliśmy za wcześnie, ale nie chciałam, żebyśmy się spóźnili. Staliśmy i staliśmy na przeciwko sklepu spożywczego i Maks oczywiście chciał lody, ale obiecałam mu przysmak później. Autobusu nie było o czasie, ani nawet po czasie. Już miałam zrezygnować i pójść na lody z Maksem, kiedy okazało się, że jednak autobus jedzie. Oczywiście był mocno zatłoczony. Studenci z plecakami jechali w góry na weekend majowy. Mimo to wsiedliśmy (następny autobus miał być za dwie godziny). Po przyjeździe na miejsce o 10:20 sprawdziłam, że powrót mamy o 12:00 albo o 14:30.

Kupiliśmy bilet za 15 zł na cały dzień zabawy.

Te drzwi prowadzą do labiryntu, w którym jest zejście do podziemnego tunelu.

A to jest wyjście z podziemnego korytarza.

Magiczna kraina ma wiele fajnych miejsc do zabawy m.in. park linowy.

Maksowi udało się dwa razy przejść ten park linowy.

Jak zobaczył to auto z parku linowego to koniecznie musiał się na nim pobujać.

Postanowiliśmy pojechać autobusem o 14:30, więc mieliśmy czas żeby zobaczyć kawałek czarnego szlaku, który zaczyna się za studnią vis a vis Magicznej Osady.

Turnus w Wesołej Krainie

23 kwietnia Maks zaczął turnus w ośrodku rehabilitacyjnym „Wesoła Kraina” w Sułkowicach pod Andrychowem. W pierwszym tygodniu Maks zaczynał dzień od zajęć na basenie, potem miał godzinę ćwiczeń fizycznych, godzinę zajęć z logopedą i godzinę z pedagogiem. W „Wesołej Krainie” wyżywienie załatwia się we własnym zakresie. Oczywiście można zamówić obiad, który przywozi catering. My sami robiliśmy sobie obiady, więc generalnie ten turnus był najtańszy.

Pani Danusia uczyła Maksa pływania na grzbiecie.

Maks lubi zajęcia na basenie, a Pani Danusia ćwiczyła z nim różne przydatne umiejętności.

Pani Małgosia miała z Maksem godzinną fizjoterapię. Po ćwiczeniach zakładała Maksowi kombinezon i Maks pod moim okiem chodził 15 minut na bieżni.

Pierwsze dni były trochę trudne dla Maksa, ale jak już się przyzwyczaił do ćwiczeń to szło mu zupełnie dobrze.

Maks miał tak upięty kombinezon, żeby korygował mu zbyt duży rozstaw stóp i wymusił kładzenie najpierw pięty potem palców.

W Wesołej Krainie poznaliśmy logopedę – Panią Klaudię, u której Maks pracował godzinę zegarową. Układał sekwencje zdarzeń z trzech i czterech elementów, grał w sylaby…

Generalnie  Maks dobrze radził sobie z zadaniami, choć niektóre sprawiały mu kłopoty.

Odwzorowywał kombinacje kwadratów.

Pani Klaudia miała fajne pomysły na sylabowe zabawy.

Na zakrętkach są sylaby z danego szeregu spółgłoskowego. Wybiera się jeden kolor nakrętek. Na talerzyku pod sylabą jest cyfra od 1-6. Rzuca się kostką i wybiera te sylabę, którą wskazała kostka. Układa nakrętkę na odpowiednim miejscu i powtarza sylabę.

Rzuca się kostką aż ułoży się na właściwych miejscach wszystkie nakrętki.

Druga zabawa karmienie sylabami, albo samogłoskami potwora.

Do Pani Pedagog Maks chodził z mówikiem i utrwalał nazwy owoców, warzyw.

We wtorek nie było zajęć ani z pedagogiem , ani z logopedą, więc wzięliśmy sobie zajęcia z integracji sensorycznej, które prowadzi Pani Danusia.

Maks miał krokodylowy alfabet i musiał w taki sposób poskładać krokodyle, żeby zwierzak składał się z takiej samej, ale wielkiej i małej, litery.

Cały tydzień minął nam bardzo pracowicie.