Wszyscy mówią na mnie MAKS, ale ja mam na imię Maksymilian. Co roku 14 sierpnia mam imieniny. W tym roku było super, bo odwiedzili mnie Józio i Corinne – moi kuzyni z Connecticut. Józio jest pół roku starszy ode mnie, a Cora jest dziewięć miesięcy młodsza.
Piniata jednorożec, którą potraktowałem łagodnie w czerwcu, dostała drugie życie. Mama ją podkleiła i napełniła słodyczami. Zrobiła torcik z bitą śmietaną i borówkami. Napełniła basen wodą i wszystko było gotowe na imieninowe party w basenie.
Napełniliśmy balony wodą i rzucaliśmy do siebie.
Jak już znudziło nam się siedzenie w wodzie zabraliśmy się za rozbijanie piniaty.
Było bardzo wesoło. Józio w drugim podejściu rozbił jednorożca i wysypały się słodycze.
Dostałem grę planszową Ubongo. Józio i Cora zostali zaproszeni go gry.
Corze układanie wzorów wychodziło najlepiej.
Potem zaczęliśmy strzelać z łuku.
Kiedy trafiłem w tarczę robiłem różne pozy zwycięzcy czym mocno rozśmieszałem mamę i ciocię.
Józio pomagał mi nakładać i zdejmować strzały, więc miałem dużo czasu i mogłem dać z siebie wszystko.
To były moje najfajniejsze imieniny. Nagraliśmy też życzenia dla Kasi i Maćka, bo tego dnia oni świętowali piątą rocznicę ślubu.
Wszystkiego najlepszego, Maksymilianie! :) Piękne imieniny miałeś :)
Maks bardzo dziękuje za życzenia!