Idziemy do ZOO

W poniedziałek umówiliśmy się z kuzynami Maksa na wypad do ZOO.  Do południa padało i wydawało się, że z wycieczki nic nie będzie, a tu nagle wyszło słońce, więc później niż planowaliśmy, ale jednak spotkaliśmy się w ZOO. Wchodziliśmy od Ratuszowej bo właściwie z informacji na stronie ogrodu Zoologicznego nie bardzo było wiadomo ile wejść jest aktualnie otwartych.

Zaczęliśmy od wybiegu kangurów, bo Ciocia Ula lubi kangury.

Maks obserwował goryle, szczególnie tego, który zakładał na siebie narzutę.

Poszliśmy zjeść gofry.



Było bardzo ciepło więc z dużą przyjemnością ochłodziliśmy się pod rozpylającą wodę bramką


Bardzo podobał nam się wybieg irbisa śnieżnego, choć widzieliśmy tylko łapy tego kota chowającego się w cieniu.

Na koniec odwiedziliśmy hipopotamy i znajdujące się obok akwarium morskie.

W tym pawilonie można zmierzyć się i porównać wzrost do długości ryb morskich.

Maks i Cora mierzą tyle co tuńczyk żółtopłetwy, a Józio jest wyższy i mierzy tyle co tuńczyk błękitnopletwy.

Cieszę się , że mogliśmy razem wybrać się do ZOO.