Czerwony Klasztor (x2)

Na drugim (słowackim) brzegu Dunajca stoją zabudowania Czerwonego Klasztoru. Został ufundowany w XIV wieku, a zamieszkiwali go najpierw Kartuzi, a potem Kameduli. Czerwony Klasztor został uznany za narodowy zabytek Słowacji i jest udostępniony do zwiedzania – stanowi jedną z atrakcji w Pieninach.

W Czerwonym Klasztorze byliśmy dwa razy – drugiego i przedostatniego dnia naszego wyjazdu. Za pierwszym razem przeprowadziliśmy swego rodzaju „rekonesans”, a za drugim razem obejrzeliśmy dokładnie te miejsca, które poprzednio nas zachwyciły.

Na słowackim brzegu Dunajca mamy drogowskaz z czasami i wysokościami (npm)
Brama wjazdowa ma częściowo oryginalne sklepienie z ceglanych elementów.

Nazwa „Czerwony Klasztor” pochodzi właśnie od koloru elementów konstrukcyjnych: sklepień i obramowań: okiennych oraz drzwiowych.

Podczas pierwszej wizyty widoki były przesłonięte chmurami (tutaj widok z trzeciego dziedzińca)…
… ale za drugim razem mieliśmy piękną panoramę na Trzy Korony.
Widok na bryłę kościoła przy zachmurzonym niebie…
… i w pełnym słońcu. Warto zwrócić uwagę na konstrukcję okna – jest wykonana z czerwonych, ceramicznych elmentów.

Wnętrza kompleksu klasztornego można zwiedzać – nie jest sprawowany w nim kult. W kilku salach znajdują się eksponaty z epoki świetności tego miejsca, a w jedynym ocalałym domku kamedulskim – rekonstrukcja siedziby mnicha. Największe wrażenie zrobiły na nas: wnętrze jednonawowego kościoła oraz refektarz zakonny.

Nawa kościoła św. Antoniego Pustelnika. Piękna dekoracja sklepień o konstrukcji palmowej.
Widok na chór. W kościołach kamedulskich nie wprowadzano muzyki organowej.
Przepiękne sklepienie siatkowe w refektarzu. Nigdy takiego nie widzieliśmy.
Stalle i elementy fresków w refektarzu.
Maksa zainteresował najbardziej rynsztunek żołnierza husyckiego. Husyci złupili Czerwony Klasztor w XV wieku.
Drewniane figury czterech Ewangelistów.
W miejscu pracy i modlitwy mnicha kamedulskiego (w jedynym ocalałym eremie).
Strój (habit) kameduły-chórzysty…
… ale to współczesny eksponat, który został wypożyczony z polskich Bielan – pytanie tylko czy z krakowskich, czy z warszawskich?

Na zakończenie zwiedzania, na pierwszym dziedzińcu, w karczmie „Pod Lipą” polecamy spróbować miejscowego piwa „Romuald”, nazwanego na cześć założyciela zakonu Kamedulskiego.