Dziś po śniadaniu wyglądając przez okno zobaczyliśmy Alpy. I jednak okazało się, że nazwa hotelu- Panorama- jest zupełnie uzasadniona.
Dzisiaj w planie mieliśmy odwiedzić uniwersytet gastronomiczny w Pollenzo, miasteczko Barolo słynące z drogiego wina o tej samej nazwie, a na końcu czekała na nas Genua i nocleg w Hotelu Tower Genova Airport.
W Pollenzo chyba mieliśmy zobaczyć piwniczkę skupiającą butelki win z całych Włoch, jednak zobaczyliśmy gmach Uniwersytetu Gastronomicznego (Universita’ degli Studi di Scienze Gastronomiche), w który kształcą się studenci z całego świata. W trakcie wizyty widzieliśmy mężczyzn w garniturach, którzy kończyli swoją edukację w tym miejscu.
We Włoszech prawie na każdym płocie widać kwitnącą w tym okresie wisterię, zachwyca bogactwem kwiatów. U nas w ogródku niestety ma tylko kilka…
Oto jedna z wielu rezydencji rodu Sabaudów- posiadłość wiejska, przy placu Vittorio Emanuelle II, a na przeciwko kościół pod wezwaniem San Vittore Martire ( świętego Wiktora męczennika),
którego sklepienie bardzo nas zachwyciło.
Ruszyliśmy dalej do regionu Barolo, gdzie uprawia się winorośl Nebbiolo i zatrzymaliśmy się w miasteczku o takiej samej nazwie. Byliśmy umówieni na zwiedzanie muzeum korkociągów i degustację wina…
I oto jesteśmy. Małe miasteczko wśród wzgórz, na których rośnie winorośl, z której której żyje cały region…
Idziemy do Muzeum Korkociągów. Uwagę przykuwają nazwy ulic, pod którymi zamieszczono zdjęcia, ludzi którzy tam mieszkali?!
A oto Muzeum Korkociągów i sklep z drogimi winami z tego regionu.
W muzeum zgromadzono 500 korkociągów od XVIII wieku, aż do naszych czasów.
W Muzeum Korkociągów jest także stała ekspozycja 100 butelek z ręcznie opisywanymi etykietami destylowanych win tzw Collezione Griva dzieło Romano Levi, który przez całe swoje życie destylował i opisywał na etykietach zapach i smak zamknięty w butelkach.
Emocji przy degustacji win Barolo było wiele. Dla mnie brak miejsca, gdzie mogłabym usiąść, a także podawanie tego „wina królów” w plastikiowych kubeczkach jest profanacją i nie ma nic wspólnego z degustacją. Dlatego tę część programu sobie z Maksem odpuściliśmy!
Maks zajął miejsce na widocznej pod murami zamku ławeczce, a potem poszliśmy zobaczyć najbliższe uliczki.
Z zamku Falletti, gdzie jest Muzeum Wina widać okalające miasteczko winnice.
W Muzeum Wina byliśmy, żeby skorzystać z toalety, co jeszcze bardziej dodaje smaczku naszej nieudanej degustacji, choć mogło być inaczej, gdybyśmy na degustację przyszli vis a vis Muzeum Wina…do Agrilabu.
Na dziedzińcu zamkowym przed muzeum wina jest oczywiście kościółek w Barolo.
A tu po prawej stronie od Muzeum Wina – AgriLab – miejsce, gdzie w kieliszkach można degustować wina Piemontu i kupić okoliczne przysmaki . My kupiliśmy kulki z ciasta z orzechów laskowym- morbidi alla nocciola i nugat – torrone friabile con nocciole.
Wąskie uliczki Barolo są bardzo klimatyczne, ale nie chciałabym tu jeździć samochodem.
W końcu pożegnaliśmy miasteczko…
… których nazwy, ulic ilustrowane zdjęciami, na pewno zostaną nam w pamięci.