Parma … coś dla ducha i dla ciała

Zwiedzanie Parmy zaczęliśmy od Pałacu Pilotta , ogromnego kompleksu architektonicznego otoczonego placami zieleni.

Przeszliśmy przez plac,

żeby dojść do Piazza Duomo, gdzie znajduje się Katedra i Baptysterium.

Spóźniliśmy się na zarezerwowany dla nas czas zwiedzania Baptysterium, więc zamiast kwadransa, dostaliśmy pięć minut.
Dla Maksa to wystarczyło.

Baptysterium  było kiedyś  jedynym kościołem w mieście, gdzie udzielano sakramentu chrztu. W Parmie ma kształt oktagonalny i zbudowane jest marmuru na Piazza Duomo tuż  obok katedry .

Na środku wielobocznej świątyni jest oczywiście chrzcielnica.

Freski na ścianach opowiadają różne historie z biblii podobnie jak te na kopule…

Baptysterium zachwyca swoimi malowidłami i to jest te 5 minut dla duszy…

Następnie szukając Enoteki Ombre Rosse bładziliśmy z przewodniczką po uliczkach Parmy. Najpierw dotarliśmy do restauracji Ombre Rosse przy ulicy Borgo Tommasini  i okazało się, że to jednak nie tam mamy zamówioną degustację…


Powyżej naszych głów rozpościerały się połacie  luster . To dosyć charakterystyczne dla tej ulicy. Na innych zdjęciach w sieci można zobaczyć poprzednią instalację z kolorowymi abażurami.

Można by powiedzieć… tam i z powrotem.

Wreszcie dotarliśmy do Enoteki.

Jak widać degustacja bardziej przypadła do gustu Maksowi, niż podziwianie fresków w Baptysterium.

Z Enoteki wróciliśmy przez największy plac w Parmie – Piazza Garibaldii.

Widok na Ratusz- Palazzo del Comune.

Jak Modena to….

…ocet balsamiczny- dla miłośników sałatek, Ferrari- dla miłośników szybkich i ekskluzywnych aut, Pavarotti – dla miłośników opery, a dla Maksa?

… moda, bo na głównym placu wszyscy patrzyli na katedrę, a on na witrynę sklepu z garniturami.

A na katedrę watro było popatrzeć, bo przewodnik opowiadała jak czytać kamienne opowieści na frontonie kościoła, a oprócz tego przed wejściem stali Carabinieri w strojach galowych.

Do Modeny wchodziliśmy przez  via Emilia, pod tą ulicą jest droga pamiętająca czasy rzymskie. Zaczęliśmy od Piazza San Agostino, przy którym stoi Palazzo dei Musei i kościół Św Augustyna.


Doszliśmy do kościoła Chiesa della Madonna del Voto i skręciliśmy w Corso Duomo



i doszliśmy przed katedrę

W katedrze odbywała się  uroczysta msza. Przed wejściem stali carabinieri w galowych mundurach. Przeszliśmy na Piazza Grande, żeby zobaczyć katedrę w całej okazałości.


Przy Piazza Grande znajduje się również Palazzo Comunale, gdzie ma siedzibę  ratusz miejski. Przed ratuszem jest płyta kamienne zwana Pietra-Ringadora, gdzie odbywały się sady nad obywatelami, którzy nie przestrzegali prawa.

Na frontonie Ratusza znajduje się statuła Bellisimy, pięknej kobiety. Nasza przewodnik mówiła, że pilnowała ona miar sprzedawanych towarów.


Następnie poszliśmy zobaczyć pomnik Pavarottiego pod teatrem jego imienia na Corso Canalgrande

 
Doszliśmy do Piazza Roma gdzie podziwialiśmy Palazzo Duccale, w którym obecnie mieści się prestiżowa Akademia Wojskowa.

Wracając na Via Emilia zobaczyliśmy piękne pomalowane sklepienia nad łukami na Piazza Mazzini.

Ostatnie spojrzenie na kościół Św. Jana Chrzciciela .


Pożegnaliśmy się z Modeną i pojechaliśmy do Parmy.

Na lody do Sirmione

Jezioro Garda ma najczystsze wody, ze wszystkich jezior włoskich. Na jego brzegach przycupnęły mniejsze i większe miasteczka w zależności od tego, ile miejsca zostawiły ludziom pobliskie góry. Wszystkie wyglądają bardzo malowniczo, ale tylko Sirmione położone  jest na 4 kilometrowym półwyspie, który wcina się w jezioro Garda. Niektórzy porównują kształt jeziora do serca, a Sirmione właśnie jest w tym zagłebieniu serca między jego połowami.

W sezonie letnim ponoć trudno się poruszać po miasteczku, ale my byliśmy poza sezonem kiedy tulipany były w pełnej swojej krasie, a chcieliśmy zjeść tam lody i pospacerować .

Zatrzymaliśmy się na parkingu i skierowaliśmy w stronę Zamku Scaligierich. Aktualnie trwają tam prace remontowe, więc na zdjęciach widać pomarańczowe osłony i maszyny budowlane.

Dojście lub dojazd( dla mieszkańców) do centrum wiedzie przez most, pod zakończoną łukiem bramą.


W Sirmione jest mnóstwo miejsc, gdzie można kupić lody, bez przesady napiszę, że lodziarnia stoi przy lodziarni. Postanowiliśmy poszukać takiej wyjątkowej…

Przeszliśmy przez Piazzo Castello,

Dotarliśmy na Piazza Giosue Carducci, gdzie dobijają łodzie i promy

I zrobiliśmy sobie zdjęcie na wybrzeże Sirmione od strony Desenzano.
W dalszej wędrówce dotarliśmy do Term Catullusa. Po drodze jedna z kobiet pracujących w lodziarni nas pozdrawiała, więc tam zawróciliśmyKupiliśmy lody waniliowe w waflu z posypką orzechową w barze Gelateria Valentino. Kobieta tam pracująca zapytała Maksa o imię i innych jego kolegów. Że poczuliśmy się wyjątkowo, może świadczyć fakt , że jeden chłopak dla niej zatańczył.

Na zdjęciach z Sirmione często widać to miejsce, z uwagi na buduleję, która kwitnie w sezonie, o czym przekonałam się , gdy po podróży obejrzałam filmik sprzed lodziarni.

Maks stoi twarzą do Bouganville Caffe, która w sezonie kwitnienia pokazywana jest na wielu zdjęciach z Sirmione z uwagi na swoje ciemno różowe, albo wręcz fioletowe kwiaty,  którymi jest obsypana.

Na ulicach drzewa z mandarynkami , a może pomarańczami , widok dla nas niezapomniany.

Wracając doszliśmy do plaży- Spagia del Prete, gdzie nieopodal wyznaczony jest punkt, gdzie można się pocałować.

To miejsce jest (po przeciwnej stronie półwyspu niż molo do którego przypływają statki) na stronę wybrzeża gdzie są miasteczka: Lazise, Bardolino czy Garda.

A doszliśmy tu uliczką przy murach zamku.


W drodze powrotnej weszliśmy do kościółka Sanat’ Anna della Rocca , który był spowity w zasłony, chroniące w trakcie remontu sąsiadującego obok zamku , więc prawie go nie zauważyliśmy.

I tak powoli opuściliśmy uliczki Sirmione . Wydawało się nam, że to ostatnie spojrzenie na zamek…Na parkingu koleżanki zrobiły nam wspólne zdjęcie na jezioro Garda

Maks jest uśmiechnięty, więc chyba wycieczka się udała.

Spacerkiem po Vicenzie

Wybraliśmy się z Maksem na wycieczkę po północnych Włoszech w poszukiwaniu wiosennego słońca. Pierwszym miastem, które zwiedzaliśmy była Vincenza, okalana przez dwie rzeki: Bacchiglione i Retrone. Vincenza słynie z tego, że jest tam bardzo wiele pałaców, których architektem był Andrea Palladio.

Autokar wysadził nas na Viale Dalmazia i poszliśmy w kierunku Ogrodów Salvi.

Po drodze zobaczyliśmy wieżę bramy zamkowej -Torrione di Porta Castello.

Na piazza del Castello stoi nieukończone dzieło Pallatiego- Palazzo Porto. Rodzina Porto zamówiła projekt obszernego pałacu, którego budowa zakończyła się już na początku projektu.

Wędrując Corso Palladio doszliśmy do Palazzo Da Schio .

W Vicenzie na głównym  Piazza Dei Signori jest bazar. Co bardzo ograniczało nam widoczność na wspaniałe zabytki.

Tak wyglądał widok na Chiesa di San Vincenzo… i stojącą obok

Loggia del Capitaniato

A po drugiej stronie Piazza Dei Signori

Basilica Palladiana, wbrew skojarzeniom, nie  było to miejsce modlitwy, ale zgromadzeń rady miejskiej.

Z Piazza dei Signori można przejść na Piazza delle Erbe pod arkadami Muzeum Biżuterii Museo del Gioiello

Widok na Piazza delle  Ebre

Wracając C’tra’Santa Barbara widać charakterystyczne kolumny.

Spacerując po Vicenzie podziwiamy piękne pałace.

Po wejściu na patio ukazuje nam się wiekowa Wisteria , która rozpostarła się na  pałacowych ścianach.

A zachwyciło nas to, że wisteria już zaczęła kwitnąć!

Doszliśmy do Piazza Matteotti, gdzie znajduje się ostatnie  dzieło genialnego architekta  – Teatro Olimpico.


Projekt Andrea Palladiego zachwycił nas wszystkich. przez okazałą bramę wchodzi się do ogrodu


a następnie do gmachu teatru…

A po schodach schodzimy do amfiteatru

I wchodzimy na widownię, gdzie zamiast kamienia, który stosowano w antycznych teatrach- mamy drewno.

Teatr jest zadaszony, ale tak jak w antycznych teatrach widać jest niebo…

Scena jest w kształcie elipsy i zadziwia nas perspektywą antycznej ulicy.


Wyjście z Teatru Olimpico jest po przeciwnej stronie niż wejście.

W Vicenzie jest kamienny most Ponte San Michele na rzece Ritorne.

Kończymy spacer Po Vicenzie i jedziemy dalej…

Grypa

W tym roku Maks już drugi raz przechodził grypę. W obu przypadkach zrobiliśmy test, żeby lekarz zdążył przepisać lek przeciwwirusowy, który działa jeśli zacznie się go podawać w dwa dni od początku pojawienia się objawów choroby. W styczniu Maks miał grypę spowodowaną przez wirusy grupy A, a w marcu z grupy B.

W aptece jest kilka rodzajów testów combo, które rozpoznają, czy wirus jest grypowy, czy covidowy i w ten sposób, dość szybko pozwalają rozpoznać chorobę wirusową.

Zrobiłam wymaz z nosa,

umieściłam patyczek z wymazem  w dołączonym do testu roztworze

po 2 krople roztworu wkrapia się do każdego otworu na płytce testowej(S)

Za pierwszym razem pokazały się tylko paski kontrolne , czyli test wyszedł ujemny, ale następnego dnia , po zrobieniu kolejnego testu,

po 10 minutach,  na teście pojawiła się druga kreska , która zdiagnozowała wirusy grypy typu B. Maks wziął lek i po dwóch dniach gorączka  się skończyła, a po pięciu- grypa.

Czekamy na wiosnę, słońce i czas zachęcający do spacerów.

 

Ferie i filcowanie

W szkolnej świetlicy filcowaliśmy wełnę igłą na bawełnianej torbie, jako prezent dla mamy. Mojej mamie prezent bardzo się spodobał, ale uznała, że filcowanie trzeba poprawić, więc kupiła igły i w wakacje siedzieliśmy na ogródku i filcowaliśmy.

Mama bardzo się zachęciła. Kupiła wełnę merynosów australijskich i zaczęła filcować także na mokro. Jak trochę się wprawiła, uznała, że ferie i filcowanie mają coś wspólnego… (???)

i postanowiła nauczyć mnie tej sztuki.

Filcowanie nie jest trudne. Potrzebna jest wełna, mydło i woda. A także jakiś szablon i siateczka z tiulu.

Miałem zrobić prezent dla siostry na imieniny. Broszkę – kwiatek.

Ułożyłem wełnę na jednej stronie szablonu i przykryłem siateczką z tiulu, żeby podczas moczenie wełna się nie przesuwała.

Potem rękami masowałem wełnę wodą z mydłem, przekręciłem szablon na drugą stronę i znowu ułożyłem wełnę i polałem ją wodą z mydłem.

Najbardziej nużące jest dobre sfilcowanie wełny, żeby włókna się połączyły i żeby się nie rozdzielały. Mama mi w tym pomagała…

Na stole mamy folię bąbelkową, która pomaga szybciej filcować się wełnie, ale to rolowanie, ściskanie , wygniatanie kompletnie mnie wykończyło i chciałem jak najszybciej dać nogę…

Ale musiałem jeszcze zrobić liście do kwiatka…

Na szczęście mama sama rozcięła płatki i dokończyła filcowania, a ja wypłukałem kwiatek z mydła.

Ta zabawa zajęła mi dużo czasu i byłem wykończony.

Jednak kwiatek był prawie gotowy. Musiał tylko wyschnąć.

Następnego dnia na sucho filcowałem środek kwiatka i to w sumie trwało krótko .

Mama doszyła zapięcie i broszka była gotowa. Jednak filcowanie na mokro to nie moja bajka.

– Gotowe mamusiu, ale więcej mi tego nie proponuj…

Szkoła Przysposabiająca do Pracy na Skaryszewskiej

W sobotę odwiedziliśmy Zespół Szkół nr 89, w którym był dzień otwarty. Postanowiliśmy rozpocząć odwiedzanie szkół przysposabiających do pracy, chociaż Maks rekrutować się będzie do nich w przyszłym roku.

Maks wybrał się ze Stasiem, bo wiadomo w kolegą zawsze raźniej. Przyszliśmy jako jedni z pierwszych odwiedzających.

Zaczęliśmy zwiedzanie od ostatniego piętra , gdzie jest sala gimnastyczna, sala muzyczna , w której chłopców zainteresowały bębny.

Chłopcy byli zaskoczeni tym pokojem. Trzy łóżka w szkole? W tej klasie uczniowie ze szkoły przysposabiającej do pracy ćwiczą ścielenie łóżek, a ich koledzy ze szkoły branżowej uczą się hotelarstwa.

Klasa, w której uczniowie uczą się szycia.

W szkole działa harcerstwo. Są zbiórki harcerskie i wyjazdy na obozy.

Sala komputerowa, w której uczniowie uczą się różnych algorytmów.

W stolarni uczniowie „dają drugie życie” starym krzesłom i ozdabiają je dekupażem. Pracują z drewnem i wypalają w nim różne kształty. Oczywiście wbijają gwoździe, tną i wiercą w drewnie.

W swojej części szkoły dbają o rośliny: podlewają, obrywają suche liście.

Uczniowie mają wiele zajęć plastycznych.

To sala, w której sadzą rośliny.

Sala masażu i integracji sensorycznej.

Stasiowi bardzo podobała się huśtawka.

W szkole przyjęto nas bardzo ciepło i pokazano także kuchnię, gdzie uczniowie uczą się gotować.

Szkoła wywarła na nas miłe wrażenie, choć niestety miasto jej do tej pory nie wyremontowało i często zdarzają się różne awarie.

Podobnie jak na Czarnieckiego , tak i na Skaryszewskiej budynek szkoły jest zabytkowy, co bardzo odwleka sprawę remontu i podwyższa jego koszty…

Nowy Rok 2023

Nowy Rok rozpocząłem patrząc na fajerwerki za oknem.

Dotrwałem w Sylwester do północy i właściwie potem nie byłem już śpiący. Ale rano wstałem jak zwykle …

2 stycznia poszedłem do szkoły. Co to  za zima? Na dworze 10 stopni na plusie, a na trawniku rozkwitają stokrotki, zupełnie jak w bajce o 12 miesiącach.

A śniegu nie widać, za to zachód słońca całkiem, całkiem…

Szybko minął czas do piątku, a w piątek święto Trzech Króli. Mama upiekła drożdżowy wieniec na modłę hiszpańską , a w kościele w Lasku dostałem koronę. Więc mogłem świętować Epifanię.