W środę o 9.00 mieliśmy diagnozę u Profesor Cieszyńskiej. Z Al. Gen. Andersa można wsiąść w autobus 501 i bezpośrednio dojechać na pętlę autobusową pod Kościołem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Mydlnikach. W szczycie ten przejazd przez Kraków ze wschodu na zachód miasta pewnie trwa około godziny, my wzięliśmy taksówkę i dojechaliśmy w 35 minut. Maks uzyskał wyniki: na prawą półkulę wiek na 3 lata, na lewą -wiek na 2 lata, IQ około 55. Wracaliśmy 501. Wysiedliśmy na przystanku Politechnika, żeby Maks zobaczył Stare Miasto. W tle Teatr Słowackiego. Floriańska zmierzamy na Rynek. U tego Krakowiaka kupiliśmy glinianego ptaszka, który szczególnie ładnie ćwierka po wlaniu wody. Maks pod Bazyliką Mariacką i tablicą poświęconą ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem. Maks podziwia Sukiennice… Po Hejnale z Wieży Mariackiej weszliśmy, żeby się napić gorącej czekolady, gdyż już trochę zmarzliśmy. Tu Maks ogląda asortyment czakoladek na wagę. Tu przez moment siedział na krześle, ale za chwilę biegał po lokalu…a ja za nim, w biegu konczyłam moją czekoladę… Jeszcze raz na Rynku, a potem w drogę, do Hotelu Lipsk. Ostatnie spojrzenie na Barbakan… Wsiedliśmy w tramwaj nr 5, na tym samym przystanku Politechnika, tylko zjechaliśmy windą do tunelu, którym jeździ szybki tramwaj miejski. Bardzo szybko dojechaliśmy do Ronda Czyżyńskiego, ale ja zamiast w lewo – Bieńczycką poszłam w prawo – Aleją Pokoju i nadłożyłam kawał drogi, zanim nie ocknęłam się, że idę w złą stronę. W każdym razie wracając doszłam do Kościoła św. Tadeusza-Judy, którego wieżę widać było z naszych okien.