W piątek byliśmy w Instytucie Matki i Dziecka, na chirurgii, żeby pokazać jak goi się blizna po zabiegu sprowadzenia prawego jądra do moszny. Wydawało mi się, że jest stosunkowo niewielu pacjentów, ale czekaliśmy dwie i pół godziny.Tym bardziej, ze jeden lekarz wyszedł z poradni i czekaliśmy na drugiego, który zszedł z oddziału jak skończył operować. Zostało tylko dwóch pacjentów, którzy żeby wejść do gabinetu na pięć minut, musieli czekać ponad pół godziny. Oczywiście pożaliłam się, że Maks nadal źle śpi, często na siedząco, chociaż jest zdrowy. Tej samej nocy Maks bardzo płakał i pokazywał na lewą stronę twarzy, smarował się kremem i rzucał przez sen, w końcu wstał o trzeciej, pokazywał na lewy kącik ust i język, że go boli. Zaciągnął mnie do lodówki i zaczął zciągać spodnie od piżamy, żebym włożyła mu czopek z paracetamolu. Nie mogłam tego zrobić, bo o pierwszej już jeden dostał. Zobaczył, że Mary pracuje w pokoju i ma włączony komputer, więc przesiedział u niej do szóstej rano oglądając piosenki na youtube. Z rana miał wyciek z lewego ucha, więc po południu pojechaliśmy na dyżur do Luxmedu. Maksio najpierw zaliczył wc i zrobił tam kupę, a potem nalał sobie wody do kubeczka i wypluł na podłogę! – Wodą to się płucze zęby, ale piję tylko soki! W gabinecie lekarka nie mogła zobaczyć błony bębenkowej, gdyż było dużo ropnej wydzieliny, a lewy migdał większy od prawego. Przepisała więc augmentin i niby jest lepiej. W nocy – zmiany czasu na zimowy, Maks kilka razy zmieniał łóżka, aż w koncu uznał, że tylko obrotowy fotel z Ikei nadaje się do spania z bolącym uchem. Dzisiaj bawił się wesoło, ale krótko po tym jak zasnął obudził się spocony i kaszlący. Poszedł do WC, zrobił siku, potem usnął trzymając głowę na taty kolanach. Wczoraj Maks najpierw przyszedł do nas spać, a potem poszedł spać do swojego fotela, żeby mieć bardziej pionową pozycję. Jest nam go bardzo szkoda, taki jest biedny i nawet nie może się dobrze wyspać, ciągle szukając wygodnej do oddychania pozycji!