Od prawie dwóch tygodni moja Mary próbowała uruchomić blog Maksa, który z nieznanych nam przyczyn „padł” 12 maja. Dużo włożyła pracy, żebym mogła znów opowiadać Wam o Maksie, a jednocześnie, żeby nic nie zginęło z tego, o czym już Wam opowiadałam.
Marysiu jestem Ci bardzo wdzięczna!!!
To cała lisia paczka również dziękuje serdecznie Marysi – wspaniale jest znów móc czytać, oglądać, słuchać waszych historii o Maksiowym świecie.
Blog super – zdrowy minimalizm, bezpretensjonalność, rzeczowość, przejrzystość i spójność na najwyższym poziomie. Gratulacje.
Dzięki… zaczerwieniłam się!