Festyn ” Jacy możemy być szczęśliwi”

Dzisiaj byliśmy na festynie, który  zorganizowało Stowarzyszenie Bardziej Kochani. Pogoda dopisała było ciepło, słonecznie, a na dzieci czekało wiele atrakcji.

Maks miał dwa ulubione miejsca, do których ciągnął jak mucha do miodu…

Oto pierwsze. Ring bokserski, na którym można było spróbować swoich sił. Cieszył się ogromnym powodzeniem. Maksa nie można było stamtąd wyciągnąć, chociaż sam nie próbował nawet wyciągac pięści, raczej palec wskazujący w geście no, no no, nie rób tego!

Tu gromadka korzystająca z ringu „pokojowo”…

A tu „prawdziwi ” faceci w ogromnych rękawicach, którzy nie mają względów na osobę…

Trzeba zauważyć, że obie grupy były bardzo szczęśliwe…

Ja natomiast stałam przy ringu i pilnowałam, żeby jednak zwolennicy męskich zabaw mieli wzgląd na Maksa.

Udało mi się wywlec Maksa i pokazać mu konie. Maksio zrobił dwie rundy na białym koniu. Nie ma zdjęcia, ponieważ pilnowałam, żeby nie spadł z konia.

Warsztaty rzeźbiarskie… Takim kawałkiem drewna wali się w glinę. Maksio jakoś nie walił, w koncu woli walić w bębny…

Oto drugie magiczne miejsce – scena! Maksio ma do sceny pociąg duży , tak samo jak  do mikrofonu, przed którym może ruszać ustami i pomrukiwać gestykulując…

Chwilę zagadałam się z chrzestnymi Maksa, a jak się obejrzałam…

…Maksio był już na scenie i podrygiwał do szantów Pana Romana Roczenia, któremu akompaniował na gitarze Gienek Loska.

Po zajęciach z dogoterapii Maks wie co jest najważniejsze w kontakcie z psem!

Maksio był bardzo szczęśliwy, poza tymi momentami, kiedy sadzałam go w wózku, żeby odpoczął i napił się soku. Wykazywał się niezmordowaną aktywnością ciągnąc w owe dwa magiczne miejsca.

Tak więc oboje wróciliśmy z lekka zmęczeni, ale szczęśliwi!