W niedzielę przyjechała do nas Ewa z siostrą Olą i Mamą.
Maks już na początku spotkania oferuje bezpłatne badanie lekarskie.
Uchyla kapelusza przed Małą Miss…
Ewie spodobało się skakanie na piłce, a Maksowi siedzenie w wózku.
Nie ma jak niedzielny relaks w wózku, na łonie przyrody, z ulubionym krabikiem na podołku.
W poniedziałek, mimo upału, wybraliśmy się do ZOO.
Maks uwielbia obserwować ryby…
Oko w oko z mureną, ta to ma zęby!
Na wybiegu dla pawianów byliśmy w porze karmienia i wiemy, że te małpy jedzą gotowane ziemniaki…
Maks bardzo krótko był w sali wolnych lotów.
Dłużej staliśmy na tarasie widokowym, z którego obserwowaliśmy słonie.
Pierwsze dwa okrążenia żółtym autem.
Dwa następne – niebieskim… I kłopot, żeby wyciągnąć Maksa po skończonej jeździe.
Jak tam nosorożec się czuje? Nad prawym okiem miał jakąś krwawą ranę!
Kolejna super atrakcja – ciuchcia torowa.
Wracając koło hipopotamiarni trafiliśmy na podjeżdżającą ciuchcię kołową, która wozi dzieci po ZOO. I tu Maks wpadł w czarną rozpacz, że nie skorzysta z tej atrakcji i musi wracać do domu…