Dzisiaj w Kościele wspomnienie Matki Boskiej z Lourdes i Światowy Dzień Chorego. Maks nas zaskoczył – kazał się przebrać w białą koszulę, wziął walizeczkę „małego lekarza” i przebadał wszystkich. Skąd wiedział? Pewnie bym o tym nie wspomniała, ale on ostatnio w ogóle nie bawił się w lekarza.
Podobnie jak każdy z nas, chciałabym jak najrzadziej chodzić do lekarzy. Niestety z Maksem to co najmniej jedna wizyta w miesiącu. Szczególnie nie lubię pobrań krwi w związku z Maksa tarczycą. Ciągle zmienia mu się poziom hormonów, aktualnie jest w fazie nadczynności. Na początku ferii byliśmy u doktor, która leczyła Maksa w IMiDz w 2010 roku i ona poradziła nam poszukać lekarza, który bardziej wnikliwie przyjrzy się jego chorobie i będzie miał możliwość zrobienia specjalistycznych badań np. wychwytu jodu przez tarczycę. Maks w czasie badania, przy TSH 0,007 nie miał charakterystycznego dla nadczynności szumu tarczycowego, miał za to tętno 110 , które mamy mu obniżać lekami. Takie stany nadczynności są bardzo dla niego trudne – nie może się skupić i jest cały podminowany.
Dzisiaj była u nas Kasia i pokazała nam swoje pomoce, które zrobiła dla swojego syna. Jestem pełna podziwu…
Maks wykazał zainteresowanie… Ale na krótko.