Archiwum miesiąca: maj 2018

Piąty Warszawski Dzień Energii

Dziś byliśmy na Warszawskim Dniu Energii, który po raz piaty zorganizowało nasze stołeczne miasto, aby przedstawić z jakich źródeł energii korzystamy i co nowego dzieje się w tym temacie. Razem z Dniem Energii organizowany jest Dzień Dziecka i z tej też okazji na stołecznej estradzie był występ Formacji Tanecznej Norka Dance z Fundacji „Zdążyć z Pomocą”.

Można było napić się kawy z ekspresu, który podgrzewa wodę korzystając z energii słonecznej. Dziś było bardzo gorąco i na kawę nie czekaliśmy długo.

Odliczamy czas do występu przed namiotem Fundacji „Zdążyć z Pomocą”.

Po występie, do którego choreografię przygotował pan Maciej Remiszewski, obie grupy Formacji Tanecznej Norka Dance zostały zaproszone ponownie na scenę, tym razem przez charyzmatycznego Ricky Lion’a, który zaprosił dzieciaki , żeby grały razem z nim!

Na koniec jeszcze raz zatańczyliśmy z Panem Maciejem Remiszewskim, a firma Dawtona obdarowała tańczących na estradzie przetworami z pomidorów.

Dzień Rodziny 2018

25 maja uczniowie szkoły podstawowej nr 123 zaprosili rodziców na Dzień Rodziny. W tym roku szkolne przedstawienie było oparte na twórczości Kornela Makuszyńskiego, który od tego roku jest Patronem Szkoły. Motto, które charakteryzuje twórczość autora wielu powieści dla dzieci, brzmi: „Jeśli chcesz pięknie żyć- naucz się uśmiechać”.

Maks tańczył do piosenki Marchewkowe Pole...zespołu Lady Pank.

Przedstawienie jak zawsze było bardzo udane.

Obejrzeliśmy choreografie do „Awantury o Basię”, „O Dwóch takich co ukradli księżyc”, „Przyjaciela zielonego diabła” , „Szatana z siódmej klasy” i tym samym przypomnieliśmy sobie te lektury z dzieciństwa.

I ja na marchewkowym polu…

Zamek w Ogrodzieńcu

W sobotę 5 maja postanowiliśmy wracać z „Wesołej Krainy” przez Ogrodzieniec i zobaczyć ten zamek, który jest na Szlaku Orlich Gniazd. Po drodze  zobaczyliśmy drogowskaz na Pustynię Błędowską, o której uczyliśmy się na lekcjach geografii w szkole podstawowej, nic więc dziwnego, że skręciliśmy koło Kluczy, aby dojechać na punkt widokowy Czubatka.

Z punktu widokowego widać Hutę Katowice.

 

W Ogrodzieńcu pojechaliśmy na Podzamcze i zaparkowaliśmy na podwórku jakiegoś domostwa.

Zamek w Ogrodzieńcu prezentuje się wspaniale i jest wręcz wbudowany w wapienne skały. Na wyślizganych schodach wykutych w  wapiennej skale łatwo można było się poślizgnąć, dlatego bardzo uważaliśmy na trasie zwiedzania. Maks radził sobie całkiem nieźle, choć niektóre schody były trudne…

Zamek zwiedza się w jednym kierunku i właściwie nie można się wycofać i pójść „pod prąd”.

Z murów zamku widać piękne wapienne skały.

Po udanym zwiedzaniu zamku Maks zażyczył sobie kupienie plastikowej imitacji zbroi rycerskiej.

Drugi dzień w Inwałd Parku

Inwałd Park proponuje tyle różnych atrakcji, że trudno jest je wszystkie zaliczyć jednego dnia. Dlatego warto zaplanować pobyt na dwa kolejne dni. Nam się udało! Maks nie zerwał bransoletki-biletu i mogliśmy wybrać się do Inwałd Parku następnego dnia po zajęciach rehabilitacyjnych w Wesołej Krainie. Zaczęliśmy od wizyty u smoczycy Bożeny.

Smoczyca Bożena zaśpiewała dla nas swoją piosenkę.

Po wizycie u smoczycy poszliśmy zobaczyć inne ruchome smoki.

Po wizycie u smoków postanowiliśmy przepłynąć jeszcze raz dziką rzeką.

Adaś z Jasiem pobiegli jeszcze raz przejść przez labirynt i zobaczyć Egipski Horror. Maks jakoś nie lubi się bać, więc nie zaliczył tej atrakcji. Poszliśmy za to do zielonego labiryntu. Na czatach (na balkonie górującym nad labiryntem) postawiłam koleżankę, żeby jak zabłądzimy pomogła nam znaleźć drogę powrotną, tym bardziej, że zbliżała się 18:00, a wraz z nią zamknięcie parku…

Jeśli będziemy w okolicy to na pewno jeszcze raz przyjedziemy do Inwałd Parku. Było super!

Inwałd Park

Po zajęciach pojechaliśmy do Parku rozrywki w Inwałdzie.

Kupiliśmy bilet rodzinny – 65 zł od osoby. Wydaje się drogo, ale na ten bilet (opaska na nadgarstku) można wejść też następnego dnia, więc w wychodzi 30 zł dziennie. Za te pieniądze już nie płaci się w parku za żadne karuzele, auta, czy inne atrakcje. Jedynie przejazd dziką rzeką trzeba opłacić dodatkowo – 12 zł od osoby.

Po tym mostku wchodziło się na wyspę, gdzie można było odkopać szkielet dinozaura, a rodzice w tym czasie mogą odpocząć na leżaku.

Z krainy dinozaurów poszliśmy do warowni. Po drodze minęliśmy Ogrody Jana Pawła II. Jest to obraz stworzony przez żywe rosliny i dobrze widoczny na mapie google. W ogrodach powstaje wieża widokowa, żeby można było podziwiać ten roślinny obraz…

Teren Parku jest olbrzymi i przejście z jednej części do drugiej zajmuje trochę czasu.

 

Warownia średniowieczna nie jest obiektem historycznym, ale zbudowano ją dokładając starania o to szczegóły, dzięki którym można poczuć wiatr historii…

Warownia jest imponująca. Można pospacerować po murach zamkowych, wejść na wieżę, do komnaty tortur, a także posłuchać historyjki o rycerzu oblegającym zamek.

Zadbano o szczegóły, m.in. można zobaczyć jak kiedyś wyglądała zamkowa wygódka.

W grocie pod warownią, w pełne godziny, budzi się smok, który ponoć ma na imię Bożena…

Siedzieliśmy sobie na podzamczu i czekaliśmy na obudzenie się smoczycy.

Smok śpiewa piosenkę i zieje ogniem, a także puszcza z nozdrzy parę.

Po piosence Bożenki poszliśmy zobaczyć jak wyrabiano miecze u kowala, dzbany u garncarza i krajki w warsztacie tkackim.

Tak wygląda podzamcze z murów warowni. Poszliśmy dalej do części lunaparkowej, żeby popłynąć dziką rzeką.

To była prawdziwa frajda.