Czerwiec w tym roku mogę śmiało nazwać miesiącem piniaty. Zrobiłam już dwie, a czeka mnie jeszcze jedna. Zrobiłam złotą rybkę, do której wnętrza włożyłam małe rybki i inne drobiazgi, z których można zrobić sztuczne akwarium.
Tak wyglądała rybka z profilu…
… a tak en face. Oczywiście rybie usta byłly zabezpieczone, żeby zawartość piniaty nie wypadała przy uderzeniach.
Jak widać użyłam opakowania po dużych kinder czekoladkach, z których wykonałam coś w rodzaju lejka, który przyszyłam nicią do ust rybki.
Aktualnie czeka na rozbicie piniata „Gwiazda Śmierci”, która w środku ma piłeczki z bohaterami Gwiezdnych Wojen.
W otworze wlotowym zrobiłam nacięcia, z których powstał kołnierz, do którego przymocowałam laser (lejek z tekturki od tortu). Najpierw przyszyłam żyłką luźno, a potem dodałam klej wikol i docisnęłam, żeby dobrze się przykleiło.Oczywiście wcześniej do środka włożyłam piłeczki.
W tym zestawie 100 piłeczek jest osiem postaci.
A tak wygląda ostateczna wersja piniaty, która jest teraz w Ośrodku Ameliówka w Mąchocicach Kapitulnych i w czwartek zostanie rozbita na szkolnych urodzinach Maksa, które tym razem odbędą się na zielonej szkole.
Ostatnią czerwcową piniatę zrobiłam z pięciu balonów. Trzy długie na ogon i dwa balony na głowę i tułów.
Balony przywiązałam do siebie i okleiłam papierem.
Balon na głowę okleiłam całkowicie, więc do końca był pełen powietrza. Z pojemników na jajka zrobiłam pysk i kolce na ogonie. Potem smoka okleiłam bibułą…
Smok miał w brzuchu czekoladowe monety i to co zostało z „pożartych” rycerzy oraz księżniczek, a więc wachlarze, korony i rycerski oręż (tym razem małe, ale głośne, pistolety typu „space gun”).