W sobotę mieliśmy napięty grafik, więc po śniadaniu wyruszyliśmy do Hydropolis.
Po wczorajszym dniu musiałem odpoczywać podobnie jak mój kolega Olek.
W czasie zwiedzania ważne jest żeby dobrze rozłożyć siły i kiedy tylko się da przyjąć pozycję relaksującą.
Hydropolis to centrum nauki o wodzie, stąd też wodna kurtyna przed wejściem. Ze strumieni wody układają się różne wzory i można też poćwiczyć refleks przemykając się pomiędzy strumieniami wody. Pod koniec wycieczki spróbowałem prześcignąć strumień wody i zmoczyłem rękaw bluzy.
Powitał nas android, który miał tablet i można było wedle uznania nastawić go na interesującą opcję!
Mama zrobiła mi pamiątkowe zdjęcie nurka.
Potem zwiedziłem kabinę modelu łodzi podwodnej, w której badacze zapuszczali się w ciemne odchłanie morskich głębin. Nie mieli zbyt dużo miejsca, szczególnie luk wejściowy był mały.
Oglądaliśmy repliki zwierząt żyjących na dużych głębokościach i dowiedzieliśmy się jak się przystosowały do życia w ciemności.
W Hydropolis jest wiele makiet interaktywnych i tablic, ale generalnie panuje mrok, jak w głębinach morskich.
Oto właśnie makieta Wrocławia. Kiedy naciśnie się guzik podświetla się odpowiedni budynek miasta.
Ciekawie podane różne informacje, ale trochę dla mnie za trudne…
Za to strefa relaksu to bardzo przyjemne miejsce na odpoczynek.
Z Hydropolis na piechotę doszliśmy do ZOO. A w ZOO wszyscy chcieli zobaczyć Afrykarium, a więc akwaria z rybami, wybiegi hipopotamów i żółwi…
Lubię patrzeć na ryby.
Strefa odpoczynku w ZOO, czekam aż grupa dołączy…
Po drodze bryczka. Chyba każdy chciał być woźnicą…Kolejna chwila na odpoczynek.
Żyrafy mają wybieg blisko Afrykarium, więc jestem już blisko celu wycieczki.
Budynek Afrykarium za mną, ale nie ma co się spieszyć.
Znowu ściana wody, a poniżej wybieg hipopotamów.
Wybieg dla żółwi. Jest im zimno, bo grzeją skorupy pod lampami.
Tunel pod wodny jest fascynujący…
Rzut oka na wybieg dla pingwinów i czas coś zjeść. Obok jest jadłodalnia.
Wyszliśmy z ZOO z drugiej strony i wsiedliśmy do tramwaju linii 10.
Dojechaliśmy do Ostrowa Tumskiego i poszliśmy szukać krasnala Trisomka. Niestety na Ulicy Kapitulnej 4 nie znaleźliśmy go. Weszliśmy więc do Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego i tam znaleźliśmy Trzy inne krasnale.
W ogrodzie pięknie zakwitły magnolie.
Wieczorem wróciliśmy na Ostów Tumski, tym razem od strony Placu Bema.
Szukaliśmy krasnali i tuż przed zamknięciem weszliśmy na minutę do Katedry.
Wracaliśmy na piechotę przez wrocławską ścieżkę historyczną.
Wrocławska Ścieżka Historyczna składa się z szeregu pamiątkowych płyt wmurowanych w chodnik, które upamiętniają ważne dla miasta daty.
Wpadliśmy na herbatę do Amorinio i tam zobaczyłem dwa kolejne krasnale.