Piętnaście lat minęło….jak jeden dzień?

We wtorek poszedłem do skrzynki po listy. Zwykle mama je wyjmuje, ale tym razem poprosiła, żebym poszedł razem z nią. Taki spacerek przed kolacją.

Musiałem się trochę pomocować ze skrzynką, bo nie chciała się otworzyć.

Ale było warto, bo w środku były dwa listy i oba do mnie!

Od kogo są  te listy?


Pospieszyłem do domu, żeby na spokojnie je otworzyć.

W mniejszej kopercie  były życzenia od Igi. Wkleiła mi zdjęcie piłkarza, żebym może poszedł w jego ślady. Być piłkarzem to bardzo męczące zajęcie. Trzeba dużo biegać i strzelać gole, i uważać na innych piłkarzy, którzy zamiast w piłkę kopią innych zawodników po nogach. Zastanowiłem się nad tym i jednak zdecydowałem, że to nie dla mnie. Mamy już w klasie sportowca – Kamila… i myślę, że nie będę robił mu konkurencji.

W dużej kopercie były życzenia od Oliwii. Oliwia życzyła mi dużo radości, prezentów, fajnych filmów, lizaków (akurat za lizakami nie przepadam, są za twarde), ciastek , miłości, zdrowia i …. szkoły! No wiecie, w szkole jest fajnie, ale jak pokazały mi trzy ostatnie miesiące można się uczyć siedząc w domu i robiąc przez cały dzień to, co się chce…

To prawda, że kolegów i koleżanki widuje się wtedy tylko na ekranie komputera, ale powiem Wam w sekrecie, że to mnie właściwie satysfakcjonowało. Wiecie ile miałem czasu  dla siebie i obiad jadłem spokojnie godzinkę, albo i dłużej. Wstawałem o 9.00 ćwiczyłem przez chwilę z mamą, jadłem śniadanie, potem półtorej godziny lekcji on line i od 11.30 cały dzień był mój!

Bardzo podobały mi się laurki od koleżanek, tym bardziej, że wcześniej byłem w szkole na jednej godzinie rewalidacji z komunikacji na „mówiku”. Spotkałem się z  z Amelką i Panią Edytą i było bardzo przyjemnie. Dostałem czekoladki i żelki , więc życzenia od Oliwii się spełniły.

To trochę meczące mieć urodziny od piątku do środy i ciągle dmuchać te świeczki, ale robię to dla mamy, która lubi robić imprezy. W środę na lekcji on line zdmuchnąłem świeczki przed ekranem komputera i wszyscy zaśpiewali mi „100 lat”. Pani Beata przysłała mi filmik z życzeniami od całej klasy. Są zdjęcia kolegów, piosenki – bardzo lubię go sobie oglądać. Potem przyszła mama, która akurat w ten dzień pojechała z Babcią do Anina do kardiologa. Nie, nie denerwujcie się, to była wizyta kontrolna, na którą Babcia zapisała się w listopadzie ubiegłego roku i właśnie po pandemii mogła na nią pojechać do lekarza, a nie tak jak wcześniej tata, porozmawiać z lekarzem przez telefon. To na prawdę zadziwiające, że lekarz może leczyć przez telefon nie widząc pacjenta…

Teraz przechodzę już do dmuchania świeczek. Oto odsłona druga( pierwsza była w piątek)

W odsłonie drugiej wersja tortu – mini. Torcik z musem z mango, a na górze galaretka cytrynowa z dodanym serkiem mascarpone.

Wieczorem wersja tortu – maxi. Galaretkowiec z owocami. Odsłona trzecia dmuchania w świeczki!

Skończyłem 15 lat, choć jakoś specjalnie nie czuję różnicy, to jednak nie powiem Wam, że to minęło jak jeden dzień. Jak się dmucha tyle razy świeczki, to świadomość upływu czasu buduje się w człowieku mimowolnie. Czuję się tak jak wcześniej, zupełnie dobrze.

I takiego samopoczucia życzę również  Wam – na co dzień, nie tylko w urodziny!