Pierwszego dnia wyszliśmy ze schroniska „Trzy Korony” kierując się za znakami żółtego szlaku na Przełęcz Szopka. Nasze schronisko jest pięknie położone i prezentuje się imponująco z pierwszego odcinka szlaku na przełęcz.
Sam szlak wiedzie wyjątkowo malowniczym wąwozem szopczańskim, w którym (według legendy) górale uratowali króla Jana Kazimierza przed Szwedami – co opisał w „Potopie” Henryk Sienkiewicz. Maks dreptał raźno w górę i podziwiał cuda natury.
Skalisty wąwóz kończy się na granicy lasu i dalej w górę prowadzą drewniane schody. Tata zrezygnował z wchodzenia na schody, a Maks z Mamą cierpliwie tuptając doszli do celu.
Z góry schodzi się znacznie szybciej, trzeba tylko uważać aby się nie poślizgnąć na schodach i skałkach. Na końcu szlaku powrotnego – tuż pod schroniskiem – czekał na nas piękny widok na szczyt Trzech Koron.
Na drugim (słowackim) brzegu Dunajca stoją zabudowania Czerwonego Klasztoru. Został ufundowany w XIV wieku, a zamieszkiwali go najpierw Kartuzi, a potem Kameduli. Czerwony Klasztor został uznany za narodowy zabytek Słowacji i jest udostępniony do zwiedzania – stanowi jedną z atrakcji w Pieninach.
W Czerwonym Klasztorze byliśmy dwa razy – drugiego i przedostatniego dnia naszego wyjazdu. Za pierwszym razem przeprowadziliśmy swego rodzaju „rekonesans”, a za drugim razem obejrzeliśmy dokładnie te miejsca, które poprzednio nas zachwyciły.
Nazwa „Czerwony Klasztor” pochodzi właśnie od koloru elementów konstrukcyjnych: sklepień i obramowań: okiennych oraz drzwiowych.
Wnętrza kompleksu klasztornego można zwiedzać – nie jest sprawowany w nim kult. W kilku salach znajdują się eksponaty z epoki świetności tego miejsca, a w jedynym ocalałym domku kamedulskim – rekonstrukcja siedziby mnicha. Największe wrażenie zrobiły na nas: wnętrze jednonawowego kościoła oraz refektarz zakonny.
Na zakończenie zwiedzania, na pierwszym dziedzińcu, w karczmie „Pod Lipą” polecamy spróbować miejscowego piwa „Romuald”, nazwanego na cześć założyciela zakonu Kamedulskiego.
Jak czytelnicy tego bloga wiedzą, na sylwestra 2022 pojechaliśmy ze stowarzyszeniem „Bardziej Kochani” na Ponidzie. Zwiedzaliśmy Jędrzejów, Pińczów, Szydłów, Kurozwęki i Wiślicę. Niestety, muzeum w Wiślicy było zamknięte. Trwał remont. Ponieważ koniecznie chciałem zobaczyć romańską Płytę Wiślicką (Płytę Orantów), zahaczyliśmy o maleńkie miasteczko słynne ze swej przeszłości.
Muzeum archeologiczne zostało otwarte tydzień wcześniej – po gruntownej modernizacji. Mogę odpowiedzialnie napisać – jest imponujące. Trasa biegnie pod ziemią – wokół fundamentów kolegiaty wiślickiej. Oglądamy fundamenty poprzednich kościołów, które stały w tym miejscu, zabytkowe znaleziska wykopane w czasie prac, fenomenalne prezentacje multimedialne – rozwoju grodu, budowy świątyń, historii życia w grodzie, walk rycerskich… No i oczywiście oglądamy płytę orantów, która najprawdopodobniej przedstawia Henryka Sandomierskiego, XII-wiecznego władcę tego regionu Polski.
Jeśli będziecie kiedyś w pobliżu Wiślicy – zajrzyjcie koniecznie do Muzeum Archeologicznego. Będziecie oczarowani!
Wyruszyliśmy na południe Polski – w góry. Ale po drodze zatrzymaliśmy się na jeden dzień na Zamku rycerskim w Sobkowie. Szukaliśmy noclegu mniej więcej w połowie drogi z Warszawy do Sromowców Niżnych, a ponieważ na sylwestra 2022 byliśmy na wyjeździe na Ponidziu – znaleźliśmy lokum właśnie w tej krainie.
Zamek w Sobkowie to hotel w odrestaurowanych zabudowaniach gospodarczych otaczających malownicze ruiny „właściwego” zamku rycerskiego.
Po przyjeździe wyszliśmy na krótką przechadzkę po okolicy. Zamek Sobków leży nad rzeką Nidą (wszak to kraina o nazwie Ponidzie!).
Kolację zjedliśmy w salach oddających klimat dawnych, świetnych czasów Sobkowa. Kuchnia „zamkowa” – pierwsza klasa!
Mama Maksa wyszła po cichutku wieczorem – kiedy zmęczeni zasypialiśmy – i zrobiła nastrojowe zdjęcia parku oraz ruin.
Po dziedzińcu Zamku w Sobkowie chodzą dumne pawie, a rano można podziwiać ptaki drapieżna m.in. sowy.
Jeśli jeszcze raz będziemy w tamtych okolicach tj. na Ponidziu, pomiędzy Jędrzejowem a Pińczowem – niechybnie zawitamy do gościnnego Zamku Rycerskiego w Sobkowie, który wszystkim czytelnikom bloga polecamy!