Podróż do Wrocławia

W listopadzie zadzwonił telefon z Wrocławia z tamtejszej Akademii Medycznej z zapytaniem czy nie wzięlibyśmy udziału w badaniach nad metabolizmem osób z trisomią. Trochę się zdziwiłam, gdyż raz wysyłałam badania Maksa do Wrocławia w roku 2013, biorąc udział w  projekcie medycznym, który nie wiem czy w ogóle się rozpoczął,  a tym bardziej czy się zakończył.

Nie mniej jednak uznałam, że lubię Wrocław i chętnie go z Maksem odwiedzę ponownie. Umówiłam się na badania 1 grudnia. Do projektu włączono rodzeństwo osób z zespołem Downa, które ma być grupą kontrolną, dlatego Marysia pojechała razem z nami.

Wsiedliśmy do pociągu i po pięciu godzinach jazdy przybyliśmy na stację Wrocław Główny.

Od razu zaczęliśmy szukać krasnali i wydaje mi się, że znaleźliśmy nowego, którego nie było przed dworcem w roku 2019.

Wsiedliśmy do tramwaju i pojechaliśmy do Parku Południowego. Przeszliśmy przez park i doszliśmy do „Hotelu pod Podkową”, gdzie postanowiliśmy się zatrzymać na noc.


Zmrok szybko zapadł i zanim przeszliśmy przez park było już ciemno.
Po rozpakowaniu się i zjedzeniu obiadu pojechaliśmy na Rynek, gdzie powitały nas dekoracje Świątecznego Jarmarku.

Wielka choinka na Rynku jeszcze nie była oświetlona.

Było bardzo widno, ale z uwagi na świąteczne stragany  trudno było znaleźć krasnale…

Poszliśmy do kamieniczek, które nazywają się Jaś i Małgosia, żeby odwiedzić tamte krasnale.

Chociaż nie było mrozu, to jednak było zimno i poszliśmy na kolację do Galerii Dominikańskiej.

Następnego dnia na czczo pojechaliśmy na Przylądek Nadziei na badania.

Przed wejściem do kliniki też są krasnale.

Po badaniu pojechaliśmy zjeść śniadanie i kupić bilet powrotny. Okazało się, że jednak uda nam się wrócić bezpośrednim pociągiem, bez przesiadki, który w Warszawie zatrzymuje się na stacji Warszawa Gdańska. Ta wiadomość bardzo nas ucieszyła, gdyż szukając pociągu powrotnego jeszcze  w domu, do głowy nam nie przyszło, że pociąg może nie jechać przez   Warszawę Centralną, a o  stacji Warszawa Gdańska to w ogóle byśmy nie pomyśleli.