Staś obchodzi urodziny tego samego dnia co mój brat Mateusz- 30.04, ale imprezę urodzinową zorganizował trochę później- 2 maja.
Spotkaliśmy się na Placu Narutowicza i czekaliśmy na tramwaj. Było to dość niezwykłe, bo zwykle spotykamy się na urodzinach w domach, albo w restauracjach, a tymczasem dołączyłem do Igi i Olka, którzy już czekali na przystanku. O 19.30 przyjachał tramwaj, rozwinięto czerwony dywan i obsypano Stasia konfetti!
Wsiadłem i ja do tramwaju. W środku mocno się zdziwiłem, bo ten tramwaj był zupełnie inny niż te, którymi zdarza mi się wracać do domu…
Podałem Stasiowi torbę z prezentem, ale zapomniałem o życzeniach. Dobrze, że w domu zrobiliśmy kartkę z życzeniami, to Staś w wolnej chwili będzie mógł ją przeczytać…
Usiedliśmy przy małych stolikach i czekaliśmy co dalej…
Mama zaproponowała, że zrobi mi zdjęcie pod balonami Stasia, bo za półtora miesiąca i ja skończę 18 lat. Nie kłóciłem się z mamą, stanąłem i oto jest zdjęcie. Nie moja 18-nastka, ale co tam, byle mama była zadowolona…
Mój stolik znajdował się tuż przy bufecie, więc wszyscy do mnie podchodzili.
Tramwaj ruszył i pojechaliśmy. Rodzice tańczyli i cieszyli się jak małe dzieci. My po jakimś czasie też się oswoiliśmy z tym, że nasz wagon restauracyjny jest w ciągłym ruchu! Ale bezpieczniej czuliśmy się siedząc na miejscach mimo, że muzyka grała…
a za oknem robiło się co raz ciemniej. Dojechaliśmy na pętlę na Kawęczyńskiej i tam mieliśmy postój.
Uściskałem Stasia i Amelkę podziwiając nasze odbicie w szybie tramwaju.
Potem Staś zdmuchnął świeczki na torcie, a ja zmieniłem miejsce, żeby być blisko mojego najlepszego kolegi.
Wróciliśmy na Plac Narutowicza o 21.30
Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie przed naszym imprezowym tramwajem.
To była bardzo niecodzienna impreza i długo będziemy ją pamiętać.