Z hotelu Panorama wyruszyliśmy w kierunku Courmayeur, gdzie zaplanowano wjazd kolejką Skyway na taras widokowy na Punta Helbronner 3466 m, żeby zobaczyć najwyższy szczyt Europy – Monte Bianco/Mont Blanc 4809m.
Maks był senny i podsypiał, podczas gdy ja podziwiałam dolinę Aosty i widoczne na wzniesieniach zameczki…Fascynujące jest to, ile tuneli wydrążono w Alpach, żebyśmy mogli wygodnie pokonać tę trasę, a potem dzięki kolejce – wznieść się tak wysoko…
Do Courmayeur przyjeżdża też autobus znanej nam sieci Flixbus.
Przewodniczka kupiła bilety i wsiedliśmy do wagonu kolejki skyway.
Na wysokości 2173m jest Pavillon – stacja przesiadkowa , gdzie również można zobaczyć wystawę minerałów , kupić książki, pamiątki a także usiąść i coś zjeść w kawiarni z widokiem na Alpy.
Przed przesiadką do drugiego wagonika założyliśmy kurtki i czapki, gdyż temperatura na tarasie widokowym była około 1C.
Podróż kolejką jest bardzo widowiskowa. Wagonik kolejki obraca się wokół swojej osi i każdy uczestnik wjazdu ma okazję do zobaczenia całej panoramy gór.
I oto jesteśmy tak wysoko jak jeszcze nigdy w życiu! Przewodniczka uprzedziła nas, że przy dłuższym oddychaniu rzadszym powietrzem może nam zakręcić się w głowach, albo poczujemy się słabsi. Na początku w ogóle nie odczułam jakiegoś dyskonfortu, ale po godzinie czekania, aż chmura przesunie się ze szczytu Monte Bianco, rzeczywiście poczułam, że serce mi wali i jakoś kręci mi się w głowie. Wtedy postanowiliśmy wrócić na dół…
Chmura zakryła szczyt Monte Bianco.
Widoki są niesamowite i na Maksie Alpy też zrobiły wrażenie.
Pogoda również nam dopisała i mogliśmy podziwiać panoramę Alp, a także posiedzieć na leżaczku.
Ale jak poczułam, że już czas wracać , wsiedliśmy do kolejki i zjechaliśmy do pawilonu przesiadkowego.
Weszliśmy do kawiarni, Maks napił się soku.
Odwiedziłam toaletę, w której zaskoczyła mnie reklama…ceremonii ślubnej w unikalnym miejscu na skraju nieba.
Jednym okiem rzuciliśmy na wystawę minerałów…
A potem odbyliśmy podróż w dół kolejką skyway
i tak zakończyła się nasza wyprawa .
Wracając z Courmayeur pojechaliśmy zobaczyć Aostę – stolicę tego najmniejszego włoskiego regionu. Wykopaliska archeologiczne w Dolinie Aosty świadczą, że pierwsze ślady osadnictwa sięgają epoki neolitu i brązu. My jednak oglądaliśmy zabytki z czasów Rzymskich.
bramę wejściową do miasta, dla przybyszów z równiny. Doskonale zachowana brama składa się z podwójnego rzędu trzech łuków . Była wyposażona w opuszczane kraty i które sprawiały, że była nie do sforsowania…
Widok na plac Chanoux, gdzie znajduje się ratusz .
My zjedliśmy małe co nieco w kawiarni Anfiteatro.
Po posiłku zobaczyliśmy kompleks architektoniczny Sant’Orsa (Świętego Ursusa).
Weszliśmy też na dziedziniec klasztoru, gdzie każda z 40 kolumn przedstawia inną scenę z Biblii, oraz życia Świętego Ursusa.
Po powrocie z Aosty zjedliśmy kolację w naszym hotelu a na deser dostaliśmy profiterole, czyli ptysie z waniliowym kremem oblane czekoladą.