Pod koniec września wybraliśmy się ze Stowarzyszeniem ” Bardziej Kochani” na wycieczkę do Chorwacji. Po drodzę odwiedziliśmy Słowenię i miasteczko Bled nad jeziorem o tej samej nazwie. Pogoda była słoneczna, a niebo błekitne. Ruszyliśmy w kierunku przystani łódek…
Wsiedliśmy do łódki o nazwie- pletna i wypłynęliśmy na głębię… W najgłebszym miejscu do dna jeziora jest 30 metrów. Łódeczki mkną po jeziorze i po 10 minutach dopływamy do wyspy, na której stoi kościół Wniebowzięcia Najświetrzej Maryji Panny.
Do kościoła wchodzimy po prawie 100 stopniach .
W kościele jest dzwon, do którego ustawia się długa kolejka. Każdy chce pociągnąć za sznur, żeby dzwon się odezwał!
Można pomyśleć życzenie, pociągnąc trzy razy za sznur…i… może się spełni?!
My też pociągnęliśmy za sznur i nawet wypowiedziałam życzenie, żeby Maks też je znał, ale dotąd nic nie wskazuje na to, że się spełni…
Za kościołem widok na niski brzeg jeziora, zaraz zejdziemy na ten wysoki, na którym zbudowany jest zamek.
Wsiadamy więc do łódki, a potem autokar zawiezie nas do zamku, który jest najstarszym zamkiem w Słowenii.
Za nami widać zamek do którego jedziemy…
Za zamkiem widać szczyt Hochstuhl, (Stol po słoweńsku), najwyższy szczyt w paśmie Karawanki.
Z parkingu musimy wejść na wzgórze zamkowe.
Po schodach, które są za studnią weszliśmy na górny taras, skąd jest przepiękny widok na jezioro i wyspę…
Zeszliśmy na dolny taras , gdzie spróbowaliśmy słynnej słoweńskiej kremówki- kremnej reziny.
Wracając do autokaru Maks wszedł jeszcze na balkon nad bramą wejściową…
Z zamku wBled, pojechaliśmy zobaczyć Jaskinie Szkocjańskie.
Wejście do jaskiń jest dosyć niepozorne.
Wewnątrz nie można robić zdjęć. Chodniki trasy turystycznej są podświetlane, mimo to w jeskiniach panuje ciemność i słychać szum rzeki, którą płynąc przez wieki, wyżłobiła te jaskinie.
Przejście trasy turystycznej zajmuje około 2 godziny.
Wyjście z jaskini jest widoczne , gdyż wlewa się przez nie dużo światła, jest to duża zmiana, gdyż przyzwyczailiśmy się do podświetlonej sztucznym oświetleniem ścieżki, która wiodła nas przez mrok jaskiń.
Dla porównania zdjęcie w drugą stronę, gdzie widać czerń jaskini i nieśmiale jaśniejącą ścieżkę.
Widoki z tej strony jaskini są bardzo malownicze.
Widać wąwóz i płynącą w nim rzekę.
Na koniec niespodzianka. Ostatni odcinek drogi pokonuje za nas winda.
Po zwiedzeniu podziemnej trasy autokar zawiózł nas na miejsce docelowe w Chorwacji.
Przez nastęne cztery dni będziemy mieszkać w resorcie Amarin koło Rovinj