Dzisiaj pierwszy maja i pierwszy dzień Zakątkowego Zlotu w Karczmie w Biskupinie.
Wyjechaliśmy z Warszawy o 10:00, gdy było szaro i deszczowo. Wybraliśmy trasę przez Inowrocław i Kruszwicę. Postanowiliśmy zwiedzić Mysią Wieżę. Kruszwica powitała nas słońcem i ciepłą pogodą, a także urokliwym widokiem na Jezioro Gopło. W Maksa coś wstąpiło i biegał jak szalony. Na wieżę weszłam tylko ja, gdyż Tata Maksa i Mateusz nie czują się dobrze na wysokości. Przyznam, że wejście na kręcone schody i widok w dół, mimo że jest może z wysokości drugiego piętra – lekko zatykający okazał się nawet dla mnie.
A widok z Mysiej Wieży jest naprawdę urokliwy. Kiedy ja delektowałam się widokami, Maks wrzucał kamyki do jeziora. Gdy wracaliśmy na parking było już bardzo ciepło. Maks zatrzymał się przy budce z lodami i Pani dała mu wafelek od lodów, i nie chciała za niego ode mnie pieniędzy.
Potem ruszyliśmy do Biskupina i byliśmy tam o wpół do trzeciej. Biskupin i karczma przeżywały oblężenie. Podobno do tej pory nic tu się nie działo, a dzisiaj obsługa karczmy ledwo wyrabiała się z realizacją zamówień. Nasz obiad opóźnił się o pół godziny .
Mamy pokój vis a vis fontanny. Dzieciaki miały frajdę i wrzucały tam kamyki. Zaraz też mamy grę w cymbergaja, więc Maks stale albo komuś kibicuje, albo sam gra. Już wie, że trzeba mieć monetę i wie, gdzie trzeba ją wrzucić. Sporo czasu spędził też na placu zabaw.
Było by super, gdyby nie to, że w pokojach jest zimno, po kolacji nie ma już ciepłej wody do mycia, a w pokojach czajnika do zagotowania wody. Rozmawialiśmy z właścicielem, gdyż z osobą zarządzającą trudno się dogadać. Mam nadzieję, że jednak w końcu się trochę lepiej zorganizuje.
Maks wieżą nie był w ogóle zainteresowany i biegał wkoło jakby go kto gonił. W sumie to my za nim goniliśmy, żeby nie stoczył się w dół z tego wzgórza.
To chyba rekonstrukcja mostu zwodzonego…
Ulubione zajęcie Maksa. Wrzuca kamyki do wody i trzeba uważać, żeby sam nie wpadł… Zostawiłam ich nad jeziorem, a sama poszłam na wieżę.
Widok z wieży na moich Panów…
Widok na Jezioro Gopło.
Już w Biskupinie. Maks i dzieciaki wrzucają kamyki do fontanny, czekając na opóźniony obiad.
W wagonie pociągu na placu zabaw.
Maks postanowił zdjąć skarpety i dopieścić stopy na zimnym piasku…
Zawsze można spotkać bratnią duszę, która lubi muzykę…
Maks kibicuje grze Kuby z Igorem w cymbergaja.