Po śniadaniu…
Dookoła sali spotkań powstawała malowana łąka. Większość malowała dłońmi, a niektóre „czyściochy” wałkami…
Na plaży w poniedziałek – wiało!
Postęp rozwoju mowy u Maksa jest znikomy. Gesty Makatonu pozwalają na szybkie komunikowanie najprostszych potrzeb, ale są zbyt ubogie do opisywania rzeczywistości, dlatego wzięłam się do roboty i przygotowałam zestaw PCS-ów do budowania zdań.
Maks ma na tablicy ułożone trzy zdania
Tata, mama, Maks odpoczywają na plaży. Leżą na kocu. Patrzą na zamek z piasku…
Nasz mini zamek, do którego fosy Maks nosił wodę…
Po plażowaniu w polarze Maks zażyczył sobie loda…
Jak doszliśmy do Albatrosa okazało się, że mama Oliwii wypożyczyła gokarta i aktualnie jeździ na łyżworolkach, więc Maks może sobie popedałować…
Kiedy Maks zmęczył się samodzielną jazdą, przesiadł się do rodzinnego pojazdu i korzystał z tego, że pedałuje ojciec rodziny!
Grający tenisista…
Sportowe gry starszego rodzeństwa zawsze są atrakcyjne, a co bardzo budujące nikt go nie przepędza z boiska, nikt nie mówi, że przeszkadza, choć przeszkadza, ktoś mu rzuci piłkę i jest cały szczęśliwy, dużo mu nie potrzeba, bo szybko się nuży i szuka nowej aktywności…
Owadzia olimpiada. Maks niestety nie przebrał się…
Stoi pod sosną i obserwuje korowód, ktoś go zachęca żeby dołączył, więc…
…dołączył w końcu, na końcu!
I kółeczko na boisku…
Po kolacji ognisko z malowaniem twarzy i o dziwo maks chciał, żeby i jemu pomalowano twarz…
Magia płomieni przyciąga, szczególnie, że wieje od morza i jest chłodno.
Ha, ha załapałam się nawet na jedno zdjęcie z Antkiem. Super…. :D