Archiwum kategorii: choroby

Wizyta u dentysty

Właśnie wróciliśmy od dentysty i muszę bardzo pochwalić Maksa. Na początku bał się, więc ja usiadłam na fotelu i okazało się, że mam ukruszony kawałek zęba, więc od razu uzupełniliśmy ubytek. Potem pan dentysta pokazał Maksowi jak można napompować silikonową rękawiczkę powietrzem, którym osusza się zęby. Pozwolił mu nacisnąć spust – najpierw ten od powietrza, a potem ten od wody, i Maks dostał balonik z rękawiczki. Potem usiadł mi na kolanach i ładnie otworzył usta.

Pozwolił sobie osuszyć jeden ząb i sprawdzić jego powierzchnię. Na szczęście ząb jest tylko przebarwiony, ale trzeba na niego uważać. Zęby mleczne warto kontrolować co dwa miesiące, gdyż proces postępującej próchnicy jest bardzo szybki. Maks był bardzo z siebie zadowolony i dumny!

Maks zwarty i gotowy!

Zdrowe zęby mleczne na górze i wyrzynające się szóstki – stałe…

Na dole prawa piątka przebarwiona, trzeba ją dobrze obejrzeć.

Maksiu jesteś zuch chłopiec!!!

USG tarczycy

Wczoraj zrobiliśmy Maksowi USG tarczycy. Oczywiście wył podczas całego badania, w związku z tym lekarzowi nie udało się ocenić ukrwienia gruczołu. Tarczyca Maksa ma objętość 3,5 ml i jest w dolnej granicy normy dla wieku i wagi ciała (26kg). Wymiary płata prawego 35/10/11 mm , lewego 22/11/10 mm, cieśń wąska, bez zmian ogniskowych i o prawidłowej echogeniczności.

Turnus w Rowach

Właśnie wróciliśmy z turnusu rekreacyjnego organizowanego przez Stowarzyszenie Bardziej Kochani. Po raz czwarty pojechaliśmy do Rowów.
W pierwszym tygodniu było zimno i wiał silny wiatr, albo padał deszcz. Dodatkowo w „Albatrosie”, gdzie mieszkaliśmy, grasował wirus, który powodował wymioty i ból brzucha. Maks niestety go złapał, a jak zwalczył wirusa, to okazało się, że do ataku ruszyły bakterie i Maks dostał wysiękowego zapalenia prawego ucha. Dzięki temu większość czasu spędziliśmy w pokoju, albo w cieniu sosen przed „Albatrosem”. Mimo, że w drugim tygodniu pogoda była świetna, to Maks jednak był na tyle osłabiony, że nie chciał iść na plażę. Poza tym – gdy bierze się antybiotyk nie powinno się siedzieć na słońcu. Mimo jego choroby jesteśmy zadowoleni, że spędziliśmy tam nasz wakacyjny czas. Tomkowi brakowało ojców rówieśników, gdyż akurat tak się złożyło, że aż czterech nie przyjechało z rodzinami.

W tym roku gościła na turnusie pani Izabela Fornalik. Miała dwa wykłady i indywidualne konsultacje z chętnymi rodzicami. A w niedzielę grała na gitarze przy ognisku.

Kalendarium turnusowe

14 lipca. Przyjechaliśmy do „Albatrosa” na kolację.

Przed bramą wjazdową zobaczyliśmy malutkiego padalca.

Po kolacji…

Przywitanie z morzem.

15 lipca. Maks dwa razy przemierzył odległość od „Albatrosa” do muszli koncertowej, czyli z 20 minut spacerkiem. Na scenie Teatr „Krokodyl” Tadeusza Falana przedstawiał widowisko „Morskie Opowieści”. Pirat Rumpel chciał zdobyć pudełko z perłą, które miał marynarz Bąbel.

Widowisko było bardzo dowcipne, aktorzy włączali dzieci do wspólnej zabawy.

Po przedstawieniu Maks zaliczył sprzęt sportowy, który pojawił się w tym roku w parku dookoła muszli koncertowej.

Maks i Amelka

Maks lubi grać w cymbergaja.

A to wersja dla najmłodszych gry z realu: „kto się wyróżnia dostaje po głowie”.

Tata czuwa, żeby Maks nie zmoczył spodni powyżej kolan.

16 lipca. Od rana moczyliśmy stopy w morzu. Woda była lodowata. Tego dnia Maks brał udział w zawodach sportowych, które organizowały animatorki. Wieczorem była też dyskoteka.

Taniec z balonem i z Amelką

Maks z Julitą

Maks z Julką.

W czasie zajęć plastycznych Maks z panią Karoliną robił gniotka.

Wsypywał piasek do balonika i…

…rysował buzię gniotkowi

Byliśmy też na najsmaczniejszych gofrach w Rowach.

17 lipca. Był ciąg dalszy zawodów sportowych.

Maks jakoś nie bardzo umie stać w rzędzie.

Drużyna zawodników, w której o zwycięstwo walczył też Maks.

Na korytarzu pojawiła się lista uczestników i punkty, które zdobyli.
Po południu, kiedy deszcz przestał padać poszliśmy na gofry do miasta. Maks niestety się zmęczył i nie chciał ruszyć się z miejsca, czym okropnie zestresował Mateusza. Tomek prosił, żeby Mateusz sam wrócił do „Albatrosa”, ale znowu Mateusz nie chciał ojca zostawić samego w tej przykrej sytuacji i tak sobie we trójkę czekali aż ja wrócę z poczty. Kiedy wróciłam Maks już odpoczął. Poza tym dobrze na niego podziałało to, że Tata z Mateuszem poszli nie oglądając się na niego. A wtedy Maks nie chciał iść ze mną tylko z nimi.

Moczenie nóg jest dobre w każdą pogodę.

Miejsce odpoczynku… Takie korzenie na plaży są tym, czym pomniki w mieście.

Pierwsze turnusowe ognisko.

Czasami przy ognisku przydaje się nawet koc do okrycia.

18 lipca. Maks był u Amelki i bawili się w lekarza.

Amelka już osłuchana…

Ucho też sprawdzone…

Neurologiczne odruchy w normie.

Biedny Maks nie wiedział, że teraz jest lekarzem, a jutro pacjentem.

Po obiedzie rozegrano wyścigi na krowach:

Do biegu, gotowi, start!

Zawodnik spadł z krowy i zrezygnowany odpoczywa.

Jeśli chodzi o zajęcia plastyczne to Maks lubi patrzeć… I to niezbyt długo!

Gdy przestało padać poszliśmy moczyć nogi w morzu i pobiegać po piasku.

Po 18:00 Maks zaczął wymiotować i wymiotował całą noc co godzinę.

19 lipca. O 10:00 przyszła lekarka, stwierdziła, że to nie angina, tylko wirus. Maks był bardzo słaby nic nie chciał jeść i pił wodę. W nocy pokazał, na prawe ucho. Dałam mu przeciwzapalny nurofen.

20 lipca. Na śniadaniu Gosia zobaczyła, że Maks ma mokre prawe ucho. Zaraz poszliśmy do lekarki, która stwierdziła wysięk z prawego ucha i przepisała antybiotyk. Siedzieliśmy więc w pokoju.

22 lipca. Maks czuł się nieco lepiej i poszliśmy na ognisko. Na gitarze grała pani Iza Fornalik a dzieci tańczyły.

Mama Amelki zasuwa Maksiowi suwak. Mimo, że płonął ogień to jednak Maksowi było chłodno.

Karolka, też by chciała pograć na gitarze.

Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka, konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy…

A oto pomysł na super zabawę zespołową. Dwa zespoły, każdy trzyma koc. Na jednym z koców jest balon napełniony wodą i ta drużyna przerzuca balon na koc drugiej drużyny. Jak się nie uda, balon spada, pęka i woda ochlapuje zawodników!

Maks niesie nowa balonową bombę wodną…

Balon gotowy do przerzutu…

23 lipca. Wizyta kontrolna u lekarza. Wieczorem dyskoteka. Dzieci miały się przebrać za zwierzaki korzystając z przebrań zrobionych z krepiny w odpowiednich deseniach.

Maks był tygrysem, ale chyba tylko pięć minut. Potem zdarł z siebie przebranie.

24 lipca. Była piękna pogoda. Poszliśmy ze wszystkim i na plażę, gdzie miały się odbyć zajęcia sportowe. Maks próbował posiedzieć w namiocie, ale pokazał tacie, że chce do toalety, więc wrócili do „Albatrosa” i już nie chciał wyjść z pokoju. Natomiast ja zostałam z Mateuszem i Gosią. Robiliśmy zamek z piasku. A zawody sportowe były tak emocjonujące, że nawet obcy ludzie robili naszym dzieciom zdjęcia (z ukrycia).

Maks nie wie co ze sobą zrobić. Do morza go nie ciągnie, a słońce męczy!

Wspólnymi siłami, pod kierunkiem mojej Małgosi zrobiliśmy zamek z piasku. Pożyczyliśmy od Adasia dinozaury i był dinozamek. Krótko, gdyż Adaś nie lubi się z nimi rozstawać.

25 lipca. Maks zaczął sam jeść obiad na stołówce. Pożyczyliśmy rower od Amelki i Maks jeździł po parkingu i nawet wyjechaliśmy na ulicę Wczasową i Maks dojechał aż do końca terenu należącego do DW „Columbus”.

26 lipca. Pogoda idealna, ale Maksa nie ciągnęło na plażę. Tego dnia odbyło się uroczyste zakończenie turnusu. Dzieci dostały pamiątkowe prezenty, a te które brały udział w zawodach sportowych, czy innych konkursach, dostały dodatkowe nagrody. Każdego roku na koniec turnusu część artystyczną przygotowują rodzice. Tym razem rodzice przygotowali tańce do piosenek „Ogórek, ogórek”, „Euro-Koko”, „Pasta, kubek, szczotka, zimna woda” oraz do hitu „No sa”

Od rana pożegnanie z morzem…

Maks jakoś nie podziela mojej pasji fotografowania się na korzeniach…

Ostatnie zabawy na zjeżdżalni…

…i na huśtawce

Apetyt się poprawił i Maksio zajada ze smakiem frytki…

Pasja jeżdżenia na rowerze jest tak duża, ze rower może być po prostu mały.

A oto ostatni zachód słońca i Adaś kąpiący się w tak malowniczej scenerii.

27 lipca trzeba było opuścić „Albatros” i wrócić do domu.

Nowe zdjęcia rtg stawu biodrowego

Odebrałam nowe zdjęcia i mamy powód do radości. Radiolog napisał w opisie „Głowa kości udowej prawej spłaszczona, szyjka spłaszczona i poszerzona w porównaniu ze stroną lewą; jądro kostnienia spłaszczone; miernie poszerzona szpara stawowa stawu prawego. Objawy choroby Perthesa; w porównaniu do zdjęć z 7.07.2010 znaczna poprawa w kształtowaniu główki kości udowej prawej. Lewy staw biodrowy w granicach normy”.
Dwa razy zdarzyło mi się, że ktoś chciał porównywać te zdjęcia, raz lekarz – prof. Karski – z Lublina, dokładnie obejrzał i przemierzył linijką odpowiednie części i drugi raz radiolog w przychodni na Wrzeciono 10C. A Maks przez dwa lata był pacjentem szpitala na Lindleya…

Tak wyglądają te nowe zdjęcia. Pokusiłam się o zrobienie zdjęcia główki kości udowej prawej nogi z tego roku i (dla porównania) sprzed dwóch lat.

Tak wygląda aktualny stan główki…

Tak wyglądała główka kości udowej prawej dwa lata temu…

I w zdjęciach w drugiej pozycji:

Nowe zdjęcie, z tego roku.

Stare zdjęcie sprzed dwóch lat.

Wyraźnie widać, że w ciągu tych dwóch lat główka kości udowej prawej jest bardziej odbudowana.

Z wizytą u ortopedy

Kiedy odbierałam Maksa w czwartek z OREW-u zauważyłam, że kuleje na prawą nogę. Pokazywał na prawe kolano, że go boli. Zapisałam go do ortopedy w OREW-ie i dzisiaj byliśmy na wizycie. Doktór obejrzała jego odwodzenie w stawach biodrowych i w kolanach, uznała, że wszystko jest dobrze, ale czy na pewno… Jak Maks tylko się położył na kozetce, zaczął popłakiwać. Niestety on tak ma. Ale przy odwodzeniu lewej nogi moim zdaniem płakał głośno…
Jak trudno zbadać pacjenta, który nie współpracuje, od którego lekarz nie dowie się czy boli, gdzie boli i jak… Ustaliłyśmy, że zrobię mu rtg stawu biodrowego, gdyż już dwa lata nie miał robionego i wtedy zobaczymy jak tam jego Perthes.
W czwartek i piątek rano byłam mocno zmartwiona. Jak zabierałam go z OREW-u w piątek już biegał i na nic się nie skarżył, ale on ma tak wysoki próg bólu, że jak już czuje, że boli, to boli go naprawdę mocno. W czwartek odbiorę zdjęcie. Zrobili mu jedno, bo lekarz nie napisał w jakiej pozycji, a przy Perthesie zawsze kazali mi robić dwa: jedno z nogami jak „żaba”, drugie standardowe.
Pamiętam jak cieszyłam się, gdy przyjęli Maksa do przedszkola z oddziałami integracyjnymi cztery lata temu. Długo nie pochodził, bo w grudniu odezwał się Perthes i miałam zalecenie, żeby Maks nie stawał na nogach. W związku z tym skończyła się jego przygoda z przedszkolem, gdzie nie za bardzo były warunki dla dziecka na wózku. Teraz od września Maks ma pójść do szkoły… Obyśmy nie przeżywali powtórki z Perthesa.

Zapalenie ucha lewego

Maks bardzo źle spał w nocy z soboty na niedzielę. Kręcił się, wstawał, aż w końcu położył się w fotelu i spał w pozycji półsiedzącej. Po czwartej nad ranem chyba w końcu zorientował się co mu dolega, wziął mnie za rękę i poprowadził do kuchni, pokazał najpierw na szafkę z lekami a potem na ucho – lewe. Dostał nurofen i położyłam go spać. O siódmej wstał, zamówiliśmy wizytę u lekarza i pojechaliśmy na dyżur aż na Ursynów. Pani doktor zajrzała do ucha i rzeczywiście był wyciek… Maks bierze antybiotyk, jedyny który dobrze znosi – augmentin.

Wcześniej miał katar, ale katar u Maksa jest zdradliwy. Lekarka zauważyła, że spływa po tylnej ścinie gardła, a w ogóle nie wypływa na zewnątrz. Moja dwutygodniowa kuracja syropem z czosnku u Maksa w ogóle się nie sprawdza. Tydzień wcześniej lekarka na ten katar przepisała mu krople dikortineff i też nie zadziałały… Tak więc mamy dziesięć dni siedzenia w domu.

W piątek byliśmy u endokrynolog. Maks waży 25 kg i mierzy 113 cm. Ostatnie wyniki TSH 3,850 i FT4 1,32 w normie, ale jeszcze TSH za wysokie, więc Maks ma zwiększoną dawkę euthyroxu do 37,5 (1,5 tabletki euthyrox 25). Po miesiącu brania nowej dawki mamy zrobić badanie poziomu hormonów tarczycy i witaminy D3 – metabolitu 25 OH.

Mamy tez już jasność w sprawie cukrzycy. 26 marca udało nam się pojawić u diabetologa w poradni na Działdowskiej. Maks miał badanie na czczo i po zjedzeniu kanapki oraz dużego batona „Prince Polo”. Następne badanie po 1,5 godziny od posiłku też w normie. Zapytałam, czy powinnam mu zrobić badania na przeciwciała cukrzycowe i doktor narysowała mi taki wykres:

Jeśli nawet przeciwciała cukrzycowe GAD, ICA, IA2 wyjdą w analizie krwi to jest to sygnał, że coś się zaczyna dziać, że jakaś liczba komórek beta w trzustce uległa zniszczeniu. Natomiast cukrzyca zaczyna się wtedy, gdy 80% tych komórek ulegnie zniszczeniu i dopiero wtedy zaczyna się podawać leki.

Na dzień dzisiejszy Maks ma dobre wyniki i nie ma cukrzycy. Mam go obserwować, gdyż symptomy cukrzycy są tak wyraźne, że nie sposób ich przeoczyć i jeśli któryś z nich się pojawi natychmiast trzeba udać się do szpitala. A są to : Zwiększone wydzielanie moczu, moczenie nocne, wzrost pragnienia ze spadkiem masy ciała.

Zapalenie ucha

Maks wczoraj płakał wieczorem i pokazywał na prawe ucho. Nie chciał się położyć spać mimo środków przeciwbólowych, ale po 23 go zmogło i zasnął. Dzisiaj rano byliśmy u lekarza i Maks bierze augmentin.
Maks znowu ma serię zachorowań na uszy: 22 listopada 2011 bolało go prawe ucho, tuż przed wigilią 22 grudnia bolało go lewe ucho, wtedy też miał płukanie ucha z powodu zalegających złogów woskowiny, no i od wczoraj znów ucho…

Subkliniczna postać Choroby Hashimoto

Maks ma chorobę autoimmunologiczną tarczycy. Leczy się ją bardzo prosto podając codziennie hormon tarczycy na czczo, pół godziny przed śniadaniem.

W związku z tą chorobą mamy następujące zalecenia dietetyczne:

  • ograniczenie cukrów prostych i tłuszczów zwierzęcych;
  • regularność posiłków: 5 posiłków z 3-godzinną przerwą pomiędzy nimi bez podjadania;
  • błonnik: warzywa, owoce z wykluczeniem bananów i winogron, otręby;
  • zwiększyć spożycie ryb, drobiu i wołowiny;
  • pieczywo ciemne;
  • nabiał bez żółtych serów;
  • kasza gryczana;
  • woda do picia;
  • wysiłek fizyczny 2 godziny dziennie.

Niestety przy wadze Maksa niepokojąca jest sekrecja insuliny, szczególnie na czczo. W związku z tym mam zrobić badania przeciwciał cukrzycowych GAD,IA2,ICA.Te przeciwciała robią w Alab
Po miesiącu stosowania eutyroksu mamy zbadać poziom hormonów tarczycy TSH i FT4.

Ruch zwiększyliśmy odstawiając wózek. Wracam teraz z Maksem komunikacją miejską. Dzisiaj np. zaliczyliśmy tramwaje 22, 1, 20, potem autobusy 516 i 211. Maks zawsze pokazuje, że chce jechać samochodem z tatą. A w drodze z przystanku na przystanek często jęczy i płacze. Czasem nie chce wysiadać z jakiegoś środka transportu, czasem wsiadłby w cokolwiek. Takie podróżowanie traktuję edukacyjnie. Maks ma szansę nauczyć się, że nie każdy tramwaj nam pasuje no i musi chodzić…


Stowarzyszenie Bardziej Kochani wydało ostatnio poradnik Dieta problem dużej wagi


Maksio aż za głowę się złapał!


Jak to jest z wnętrostwem

Dzisiaj Maks miał USG jąder. Zleciła je nam endokrynolog, która podejrzewała wodniaka lewego jądra. Zrobiliśmy badanie i tak zostało opisane:

Podczas badania oba jądra w kanałach pachwinowych, dynamicznie przemieszczające się w ich obrębie (Maks płakał w czasie badania). Jądra wędrujące o wymiarach 13.1 na 8,3 mm – prawe, lewe 10 na 7 mm. Obustronnie ślady płynu w osłonkach jąder. Echostruktura miąszu jąder jednorodna bez zmian ogniskowych i torbielowatych. Najądrza o prawidłowej wielkości i typowej echogeniczności.

23.09.2010 Maks miał w IMiDZ na Kasprzaka przeprowadzony zabieg sprowadzenia jądra prawego do moszny. Okres pooperacyjny bez powikłań i wypisany w dobrym stanie do domu. Minęło półtora roku i jest gorzej niż było. Wtedy wędrowało jedno – prawe jądro, a teraz wędrują oba. Zapytałam o to lekarza, który robił USG i powiedział, że tak się zdarza.

Nurtuje mnie jedno pytanie po co ja Maksowi ten zabieg robiłam? Dziecko bardzo się nacierpiało, szczególnie w dwóch pierwszych dobach po zabiegu i tylko po to, żeby półtora roku później było gorzej niż wtedy….

Dostałam też wyniki badań krwi, które robiliśmy w ubiegły piątek:

Insulina na czczo 2,6 (2,6 24,9)
Insulina po 1h po
obciążeniu 50g glukozy
31,8
Insulina po 2h 14,4
FT4 1,05 (0,97 1,67)
TSH 5,270 (34,00 max)
anty TG 61,15 (115,00 max)
cholesterol
LDL
149,60 (135,00 max)
trójglicerydy 67,00 (200,00 max)
Cholesterol
całkowity
215,00 (140,00
200,00)
Cholesterol
HDL
52,00 (55,00 min)
ALT 18 (41 max)
AST 30 (0 40)
Glukoza na czczo
(glukometrem
było 107)
93,0 (60 100,0)
glukoza po 1h po
obciążeniu 50g glukozy
90,8
glukoza po 2h 89,9

Z wyników okiem laika widać, że u Maksa zaczęły się kłopoty z tarczycą i cholesterolem.

Szczepienia

Jaka jest skuteczność szczepień? Temat ten nurtuje mnie od pewnego czasu. U starszych dzieci nie zastanawiałam się nad tym, ponieważ one przechodziły szczepienia bezboleśnie.

W zeszłym roku, w listopadzie Mateusz zaczął okropnie kaszleć i trwało to do ferii zimowych. Zrobiłam mu wtedy całe mnóstwo badań, w tym przeciwciała w klasie IgG (pamięć immunologiczna) na krztusiec (Bordetella pertussis).

Powyżej 10 lat norma <38U/ml, a Mateusz miał >200…

A przecież był szczepiony zgodnie z kalendarzem szczepień i przeciw krztuścowi też! W okresie choroby wziął trzy antybiotyki i jak kaszlał – tak kaszlał. Krztusiec to 100 dni kaszlu, on kaszlał dłużej.

W środę 19 października zaszczepiłam Maksa przeciw polio (domięśniowo) i przeciw krztuścowi. W czwartek miał gorączkę. W piątek pokazywał, że boli go ucho prawe. Pojechaliśmy do laryngologa, który potwierdził, że ucho prawe jest czerwone i przepisał… kropelki otinum… Wyżebrałam jednak augmentin, nie wierząc w sukces takiego leczenia. Jednak jak obiecałam tak zrobiłam i nie podałam antybiotyku przez pięć dni. Od piątku do środy Maks coraz bardziej kaszlał i od 26 października bierze augmentin. Dziś byłam u lekarza i gardło nadal ma czerwone. Przed nami więc jeszcze tydzień leczenia. Dodam jeszcze, że zaczerwienienie po szczepieniu na lewym ramieniu mimo okładów z sody utrzymywało się ponad 10 dni.

I mam taki dylemat – szczepić, nie szczepić… Pomoże czy zaszkodzi?!