Mama Adasia zaprosiła nas do siebie na działkę nad jeziorem Ciechomickim.
Maksiu może spróbujesz zupki?
Zupy nie zjadł, ale robił wykopaliska w Adasia piaskownicy.
Wymyśliliśmy sobie zabawę z piłką na trampolinie. „Skacz i rzucaj”, ta zabawa na tej ogromnej trampolinie była możliwa.
Maks próbował potrenować boksowanie.
Mimo, że na działce atrakcyjnych sprzętów jest wiele, to jednak dopiero obecność Filipa ( wnuczka Bożeny) sprawiła, że zabawa nabrała rumieńców.
Maks nie jest fanem piłki nożnej , ale starał się dotrzymać kroku Filipowi.
Filip trenuje piłkę nożną więc świetnie strzela gole.
Wieczorami pakowaliśmy stroje na basen i szliśmy do Ośrodka 12 Dębów. Jak przyszliśmy za wcześnie, chłopcy grali w cymbergaja.
Zwykle kończyliśmy pobyt na basenie z jacuzi. Maks miał naukę pływania z Panią Małgosią, a Filip sam pływał.
Chłopcy na wyścigi wsadzali głowy pod wodę.
Po basenie były lody…
Po basenie wracaliśmy nad jeziorem. Słońce chyliło się ku zachodowi…
Maks usiłował wytrzymać tempo kroków Filipa.
Trzciny wokół jeziora są wysokie, a woda w jeziorze cofnęła się od dawnego brzegu około 3 metry, odsłaniając różne ciekawostki…
…taki szkielet raka.
Filip uwięziony w klatce z korzeni drzew.
A Maks wybrał wolność…