Archiwum miesiąca: luty 2010

Czwartek z Julią…

Wczoraj Maksio miał dzień pełen atrakcji, od samego rana… czw1 – Przyjechała do mnie Julcia, więc otworzyliśmy  zakład fryzjerski w Modelinkowie… czw2 – Potem Julia bawiła się skaczącymi kuleczkami, a ja uprzyjemniałem  jej czas podśpiewując do  melodii z  „Tomka i przyjaciół”… czw3 – Dostałem od Julii książeczkę z mikrofonem. Mogę śpiewać, a książeczka mi akompaniuje! czw5 – Pomogę Julii powrzucać kulki do słoika. czw6 – Robimy babki z piaskoliny… czw7 – Mama powiedziała, że jak wrzucimy garść suchego grochu do  mokrego gipsu i wlejemy to do plastikowego kubka, to pęczniejący groch, po paru godzinach, rozerwie kubek. Tak się nie stało, gdyż mama poskąpiła gipsu i nie napełniła kubków po brzegi… czw8 – Julka lubi malować, więc malowaliśmy… czw9 – Na obiad Julia zrobiła sałatkę warzywną… czw10 – Próbowałem kroić jabłko, ale jakoś mi nie szło…A Julia mieszała i mieszała sałatkę, aż ją rozbolała ręka! czw11 – Wieczorem poszliśmy do Kina Myszki Norki, które mieści się w         Alchemii           (cokolwiek by to nie znaczyło),   na Jezuickiej 4. czw12 – Sala kinowa była prawie pusta, ale szybko się zapełniała. czw13 – Czekaliśmy na filmy z Bolkiem i Lolkiem… czw14 – Pobiegałem sobie między fotelemi… Seans filmowy generalnie był udany, chociaż kopie filmowe , dość zniszczone, od czasu do czasu ” strzelały dźwiękiem” w głośnikach. W Alchemii kino jest na pierwszym piętrze i trzeba tam wejść po schodach … czw15 – Wracając do domu zrobiliśmy  sobie romantyczny spacer po oświetlonym Starym Mieście!

Maksio zaprasza na faworki.

Zrobiliśmy z Maksiem faworki, żeby zabrał je do OREW-u na tłusty czwartek. Mamy sprawdzony przepis: 25 dag mąki, 5 żółtek, 1 łyżeczka cukru, 2 łyżeczki spirytusu, 2 łyżeczki gęstej śmietany – z tego zagniatamy ciasto twarde jak na pierogi. Zamiast  wbijania powiatrza wałkiem w ciasto, stosujemy maszynkę do robienia makaronu. Kilkakrotne przepuszczenie ciasta pomiędzy wałkami   ” wyrzymaczki”  daje nam bardzo cienkie ciasto. faworki 1 Maks sprawdza jakość ciasta. faworki 2 – No nie, jak to ciasto wygląda! faworki 3 – Jak ja kręcę, to ciasto jest dużo lepsze! faworki 4 – Teraz kroimy na wąskie paseczki… W każdym paseczku jeszcze nacięcie do przełożenia faworka… faworki 5 Tak wygląda mój faworek. Zrobione faworki kładziemy na tacy i każdą warstwę przykrywamy ściereczką, żeby za mocno nie podeschły. Mama usmażyła faworki na smalcu i osączyła na bibułowych ręcznikach kuchennych. faworki 6 Degustacja… faworki 7 Faworki posypujemy cukrem pudrem. faworki 8 Walentynkowy faworek… faworki 10 A te faworki biorę jutro na tłusty czwartek, żeby poczęstować nimi  Panie, kolegów i koleżanki…

Maksio wrocił z zimowiska.

Dzisiaj o 14 dzieci wróciły autokarem z Białowieży. Stałam z Tomkiem na chodniku i machałam do Maksa, którego ubierała Pani Kasia. Maksio uśmiechał się do nas. Po chwili Tomek poszedł odnieść sanki do samochodu i Maksio wypatrywał gdzie zniknął. Znów się rozpromienił, gdy zobaczył, że tata wrócił. Pani Kasia powiedziała nam, że jak rano powiedziała Maksowi, że wracają dziś do domu, to Maksio dostał ” przyspieszenia”.  Maks z objęć Pani Kasi naturalnie przeszedł w moje . Pocałował Panią Kasię i pomachał Jej na do widzenia. Pobyt bardzo udany, dzieci i Panie zadowolone, wszyscy zdrowi. Pani Dorota powiedziała mi, że Maks świetnie czuł się na zimowisku i byłaby to dla niego strata, gdyby nie pojechał. W aucie widziałam jak Maks chce nam opowiadać swoje wrażenia, jaki był podniecony, ale z braku słów – kilka gestów musiało to wszystko przedstawić i opowiedzieć. W domu Maksio zaraz zażyczył sobie podać klawiaturę Comfy i chwilę spędził przy grze „Świat zwierząt”, potem wziął bajkę o Misiu Uszatku i Pacie. Był bardzo radosny, ale też zmęczony, więc wczesniej go wykąpałam, żeby dotrwał do kolacji i po 19.30 zasnął. A tu trzy zdjęcia z pokoju w Gawrze. zimowisko 1 Maksio w zabawach pokojowych… zimowisko2 Z ulubioną książką. zimowisko3 Taki jestem, taki byłem uśmiechnięty…

Ostatni dzień w „Gawrze” w Białowieży.

Maksio jest dziś ostatni dzień w Ośrodku ” Gawra”. Byli dzisiaj na sankach na górce za muzeum, a potem na wycieczce do kamienia, który leży w śroodku puszczy. Oczywiście kamienia nie było widać pod śniegiem, ale wycieczka się udała. Maks wczoraj zasnął przed kolacją i spał aż do 8. Tym pobił rekord spania na zimowisku. Dzisiaj dzieci zrobiły zakupy na drogę, a kadra zakupiła prezenty dla uczestników zimowiska. Dziś uroczyste zakończenie , a jutro po śniadaniu powrtót do domu. Pani Kasia powiedziała, że jest tak fajnie, że mogłaby zostać jeszcze tydzień! Maksio już bardzo wyraźnie mówi PA do słuchawki, ale nie udało się nauczyć go innych słów. Dla mnie ważne jest, że pomrukuje w odpowiedzi na moje słowa, a już nie napina całego aparatu artykulacyjnego, czego efektem było charczenia do telefonu!

Minął tydzień na zimowisku.

Dzisiaj do Białowieży przyjechały na weekend Panie dyrektorki OREW-u. Maks bardzo je lubi, trudno mu było zejść im z kolan, żeby ze mną porozmawiać przez telefon. Maksio zjadł dziś całą zupę kalafiorową i kotlet. Po  15 ubierali się na lekcję ekologiczną w muzeum. Pierwsza była o ptakach (kilka dni temu), a ta miała być o dinozaurach. Ponoć dzieci bardzo je lubią… Jutro ostatni dzień pobytu z Białowieży, a w niedzielę, po śniadaniu Maksio wraca do domu.

Słoneczny , szósty dzień na zimowisku.

W Białowieży dzisiaj świeciło słońce i śnieg trochę stał się bardziej lepki, tak, że po raz pierwszy ulepili bałwana. Pogoda doskonałana na  kulig z ogniskiem i  pieczeniem kiełbasek. Maks zjadł pół kiełbaski z chlebem. Pani Kasia miała kłopot, żeby zdjąć go z sanek, gdyż za nic nie chciał zostawić pana z koniem. Nie wzruszyło go to, że cała grupa już poszła i został tylko on z Panią Kasią. Nawet gdy Pani Kasia zasymulowała, że go zostawia, też nie zmieniło to jego decyzji, że on zostaje na sankach! (Taki jest Maks. Jak  w lesie szedł w prawo, a ja w lewo, to machał mi i szedł tam gdzie chciał, musiałam po niego wracać.) Pani Kasia jest zadowolona. Dzieci zdrowe, nie chorują, szybko zasypiają i nie budza się na dźwięk budzika. Nie ma żadnych kłopotliwych sytuacji. Rozmawiałam z Maksem przez telefon, przesłał mi trzy buziaczki!

Piąty dzień – połowa turnusu za Maksem.

Maks dzisiaj był w Hajnówce, zwiedzali cerkiew i skansen. Wracali autokarem i Kierowca posadził sobie Maksa na kolanach,  i pozwolił mu potrzymać kierownicę (na postoju).  Maks był przeszczęśliwy. Pozostałe wieści równie dobre, śpi, je i dobrze się czuje! Dzisiaj też Mateusz  „rozmawiał”  z Maksem, przesyłał buziaczki i Maks powiedział na koniec – PA.