Archiwum miesiąca: lipiec 2023

Z Pacanowa ruszyliśmy do Skansenu w Kolbuszowej

Z Pacanowa są 72 kilometry do Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej, czyli trochę więcej niż godzina drogi samochodem. Na niebie kłębiły się ciemne chmury, które zapowiadały deszcz, jedyną niewiadomą było, kiedy się zacznie ulewa. Kiedy kupiliśmy bilety i dostaliśmy mapkę skansenu, od razu było wiadomo, że nie mamy tyle czasu, żeby to wszystko obejść, a co dopiero  zobaczyć, tym bardziej, że chmury nad nami coraz bardziej się zaciemniały. Mimo to poszliśmy …

Po drodze mijaliśmy Kapliczkę, Chrystus Ukrzyżowany z Kolbuszowej Dolnej

Kapliczkę domową ze Staniszewskiego z dzwonkiem loretańskim

I doszliśmy do wiejskiej zagrody z Jeziórka

od której doszliśmy do najstarszego w skansenie Dworu z Brzezin.

I tu tata podjął decyzję, że nie idziemy dalej bo grzmiało, więc trzeba było wracać na parking.  To była trafna decyzja, bo jak wsiedliśmy do samochodu zaczęło padać a po chwili lunęło jak z cebra. Dowiedzieliśmy się , że  rzeczka doprowadzająca wodę do stawów w Skansenie nazywa się NIL. tak więc w Polsce też mamy rzeczkę Nil…

Deszcz towarzyszył nam w drodze do Rzeszowa, czyli przez 14 kilometrów.

Mama zaplanowała odwiedzić  Muzeum Dobranocek w Rzeszowie. Czy wspominałem już , że to był 13 lipca? Czemu ciągle przypominam tę datę?

Otóż jak już podjechaliśmy pod muzeum, okazała się, że akurat tego dnia jest zamknięte!

Na pociechę mama kupiła sobie czereśnie i coś na kolację i pojechaliśmy na nocleg  do Łańcuta.

 

W Pacanowie Kozy kują…

Tak zaczyna się opowieść o Koziołku Matołku, który błąkał się po całym świecie , aby dojść do Pacanowa. Ja  też rozpocząłem nową podróż. Wyjechaliśmy rano z Buska Zdroju i postanowiliśmy odwiedzić Pacanów, a było to 13 lipca…dlaczego o tym wspominam?

Wpis ten wszystko Wam opowie.

Z Busko Zdroju jest 25 km do Pacanowa, więc około pół godziny drogi samochodem. W Pacanowie jest Centrum Bajki i właśnie tam chcieli mnie zawieść rodzice, jakby trochę zapomnieli, że mam już 18 lat. Oprócz tego nawet im przez myśl nie przeszło, że inni też mogli wpaść na ten sam pomysł, więc nie kupili wcześniej biletów …

Na rynku w Pacanowie łatwo spotkać Koziołka, czy to w postaci kwietnika, czy drewnianej rzeźby . Droga do Centrum Bajki jest wyraźnie zaznaczona na miejskim asfalcie,
a na pobliskiej kamieniczce jest mural, na którym przedstawiono bohaterów bajek.
Gdy doszliśmy do muzeum, okazało się, że bilety są dostępne na godzinę 14.00 (a my byliśmy o 11.00) Następny nocleg mieliśmy zaplanowany w Łańcucie, więc zwiedzenie muzeum o tej godzinie nie wchodziło w rachubę.

Poszliśmy więc do bajkowego ogrodu , który jest na tyłach muzeum. Pohuśtałem się na podwieszanych fotelach


I pospacerowałem po alejkach czytając umieszczone na tabliczkach wierszyki.


Usiadłem koło Koziołka bo ucieszyłem się z tego spotkania.

Po zjedzeniu lodów w Centrum Bajki poszliśmy na pocztę kupić pocztówki z Pacanowa, a mama oczywiście poskarżyła się pani w okienku pocztowym, że nie było dla niej biletów i zapytała, czy mają jakiś  stempel pamiątkowy z Koziołkiem.

Tak więc okazało się, że są stemple i mama ostemplowała wszystko co mogła, bo tak jest przywiązana do opowieści o Koziołku, a Pacanów chciała odwiedzić przez całe życie, więc śmiało mogę powiedzieć, że tuż przed 60-tymi urodzinami , wyruszyła w podróż życia!!!

A my z tatą cierpliwie jej w tym  towarzyszyliśmy.

Busko Zdrój

Wakacyjny wyjazd zaczęliśmy od odwiedzenia Buska Zdroju. Nasz pobyt zaczęliśmy od obiadu w barze „Zakąski i Napitki” , który znajduje się przy Parku Zdrojowym przy ulicy 1 Maja.

Obiad bardzo nam smakował tym bardziej, że jedliśmy na świeżym powietrzu, w parku . Po obiedzie poszliśmy na spacer starannie utrzymanymi alejkami.

Znaleźliśmy  drewniany hamak, w którym Maks się huśtał.

Nie za długo , bo właśnie zaczął kropić deszcz, więc poszliśmy poszukać obiektu pod dachem.

Weszliśmy do Domu Zdrojowego, gdzie Maks jadł lody czekając na to, aż deszcz przestanie padać. W Domu Zdrojowym organizowane są różne imprezy min. wystawy malarstwa. Kupiliśmy bilety do tężni. Tężnię otwarto w czerwcu 2021 roku. Jest wysoka prawie na 10 metrów, a jej średnica zewnętrzna wynosi 70 metrów. Woda, która spływa po tarninie na ścianach tężni zawiera od 8-12 % soli. Tężnia ma taras widokowy na dachu, a tym samym część dolna jest częściowo zadaszona…co bardzo jest korzystne, kiedy pada deszcz.

Na środku tężni jest dziedziniec o średnicy 35 metrów , a fontanny mgielne rozpylają solankę. Zaleca się, żeby pobyt w tężni wynosił do 25 minut.

Postaliśmy sobie przy fontannach mgielnych i weszliśmy na taras .

Spacerując, patrzyliśmy na park z góry, ponieważ dookoła tężni są drzewa, więc widać Dom Zdrojowy,

albo dach pobliskiego kościoła pod wezwaniem św. Brata Alberta.

Deszcz przestał kropić, więc poszliśmy dalej zobaczyć najbardziej charakterystyczny dla Buska Zdroju budynek Łazienek Marconiego, w którym mieści się sanatorium.

Weszliśmy do środka, żeby zobaczyć wnętrze.

Z gmachu sanatorium poszliśmy „Buską Aleją Gwiazd” do muszli koncertowej. Podziwiając kwitnące róże.

Zajęło nam trochę czasu znalezienie sklepu spożywczego, Okazało się, że w okolicach Parku Zdrojowego łatwiej jest kupić odzież, niż  chleb na kolację…

Dzień był pochmurny, byliśmy trochę zmęczeni, więc postanowiliśmy wracać do wynajętego pokoju na nocleg.

Po drugiej stronie ulicy, na przeciwko baru „Zakąski i napitki” jest Samorządowe Centrum Kultury, a przed nim- ławeczka Wojtka Belona lidera  zespołu – Wolna Grupa Bukowina. Maks akurat nie znał jego piosenek, ale my  – tak.

Na koniec zobaczyliśmy jeszcze pomnik uskrzydlonego kolarza, który upamiętnia wybitnych zawodników z Buska i okolic.

Po tym spacerze Maks z przyjemnością wrócił do domu, żeby odpocząć.

 

 

Fascynująca wystawa poświęcona impresjonistom

W Fabryce  Norblina jest ogromna sala, na której za pomocą kilkudziesięciu zintegrowanych kamer wyświetla się na ścianach projekcje, w których ożywają obrazy,  ilustrowane  muzyką …

Na spotkanie z takim multisensorycznym spektaklem poświęconym sztuce impersjonistów wybraliśmy się z Amelką i jej mamą.

Byliśmy jak zwykle za wcześnie, więc pokręciliśmy się po Fabryce Norblina.

Maks przysiadł na ławeczce, którą zbudowano na dawnym fabrycznym wagoniku.

Na ekranie zapoznaliśmy się z pracą pieca hutniczego .

Na drugim piętrze stanęliśmy przed obrazem stworzonym ze sztucznych kwiatów i zatytułowanym – „Wciągający Monet”

Impresjoniści malowali życie codzienne, naturę i portretowali codzienność. Pod tym względem myślę są bardzo bliscy tym, którzy robią zdjęcia, aby uchwycić daną chwilę.

Podobne założenie choć warsztat zupełnie inny.

Weszliśmy do pierwszej sali gdzie można było przeczytać o malarzach, których dzieła mieliśmy oglądać. My od razy poszliśmy do sali, gdzie był mostek, podobny do tego, który malował  Claude Monet w Giverny

Przedstawione obrazy wciąż się zmieniały i przechodziły jedne w drugie gając nam wrażenie, że lecimy balonem lub oglądamy miasto płynąc gondolą…

Ile emocji wyzwoliła prezentowana burza dobrze pokazuje ten krótki filmik.
Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie w przygotowanej do tego celu ramce.


oraz obok Wieży Eiffla. Obiecałam sobie obejrzeć nakręcone filmiki z albumem malarstwa impersjonistów, żeby przypisać widziane obrazy ich autrorom.