Archiwum miesiąca: lipiec 2015

Z Olkiem w Rowach

Kiedy Ksiądz Wojtek zaproponował rodzicom dzieci wyjazd do Rowów, wszyscy przyjęliśmy to entuzjastycznie, ale w końcu okazało się, że tylko Rodzice Olka i ja dołączyliśmy do grupy  wyjeżdżającej z Parafii Dzieciątka Jezus.

W niedzielę 28 czerwca dojechaliśmy do Rowów. Zakwaterowanie mieliśmy w pensjonacie Maszt. Po raz pierwszy od siedmiu lat zamieszkaliśmy w centrum Rowów. I była to zupełna nowość dla mnie. Codzienne wyjścia z domu wiązały się z atrakcjami nadmorskiego deptaka, które Maks witał z nieustannym entuzjazmem…

Dzień po dniu mijał nam na zaliczaniu plaży i fotografowaniu się w kolejnej bujającej się zabawce. Na szczęście rodzice |Olka mieszkali na samym początku Rowów w domku, wokół którego był trawnik i miejsce na odpoczynek z dala od dwuzłotówkowych zżeraczy…

b0– Co do plecaka mama włożyła, trochę z siłami się przeliczyła.

b1– Pozazdrościłem Jasiowi piaskowej kołderki….

b2– to i mnie zaczęli nią okrywać…

b3– zachwycony to nie byłem.O nie!!!

b4– i szybko się odkryłem. O tak!!!

b5U Olka było zajęć wiele, farby – pastele i akwarele…

d8Chwyciłem pędzel i farby ksztynkę i Reksio nową miał czuprynkę.

b6I u nas też się bawiliśmy i bajki moje oglądaliśmy.

b7W czwartek szaleństwo przy muzyce i wieczór z gwiazdą przy mikrofonie…

rodzice stali i słuchali i mocno też klaskali w dłonie.

b8Były  figury – kółeczka i wężyki -Tata Olka nakręcił nasze wybryki.

b10Czekając na  zachód słoneczka  – Olek mą czapką kreślił kółeczka.

c1Zrobiłem sobie łóżko w rurze, bo słońce mocno dawało w górze.

c2Świetnie się tutaj bawiliśmy i na kolację czekaliśmy.

c5Na plaży także fajnie było, morze szumiało, słońce świeciło.

c6Na zachód słońca się czekało, dopóki ucho nie bolało!

c8Potem już długo z nausznikami, musiałem chodzić ulicami…

d1W pogoni za  bańką mydlaną upadłem sobie na kolano.

d4I w „Małpim Gaju ” też byliśmy i się kulkami rzucaliśmy!

d3Pancerni dwaj w czołgu jechali i wszystkich w koło obstrzeliwali.

d5Tygrysi jepp przed Chłopską stał i tylko dwójki przyjmował.

d7W łodzi grającej też siedziałem i w  jakąś gierkę sobie grałem.d10

szaleństwa czas upaja nas!d9

Chociaż wiele się  tu działo, nic nikogo nie bolało!

W czwartek pojechaliśmy zobaczyć Groty w Mechowie.

m1

Na początku to się bałem i nieśmiało tam zajrzałem.

m3

Ale wszyscy tam wchodzili, no i cali wychodzili…
m4

Olek popchnął mnie do przodu i do groty wepchnął obu…
m5
A jak wszedłem jeden raz to już chciałem cały czas.
m6

m8

m9

m10
Jeden raz i drugi raz – magia groty kusi nas.

m11

m12

Umyć ręce po przygodzie w chłodnej i przejrzystej wodzie.

m14

Na fermie strusi  w Knieiwe byliśmy i dobrze  tam się bawiliśmy.

m15

m16

Zawiozłem wszystkich w siną dal i tylko strusi było żal…
Chmura za chmurą po niebie gnały i nam ulewę obiecywały…

w2
Na wieżę windą zawsze bliżej, szczególnie kiedy wicher wieje

Gniewino z takiej wieży słynie, że dech zapiera i kark sztywnieje…

w3

Basia z mamą wchodziły i trochę się zmęczyły.

w5

w1

Dlatego minę taką miałem, gdy windą z wieży na dół zjeżdżałem.

Ostatni wspólny obiad był, fason trzymałem z całych sił.
w6

Potem pojechał Olek do babci i to był koniec wspólnych wakacji!!!

Miesiąc nad morzem minął…

Zwykle wyjeżdżaliśmy z Maksem na dwutygodniowy turnus ze Stowarzyszeniem Bardziej Kochani, ale w tym roku to już zaszaleliśmy i pojechaliśmy nad morze na cztery tygodnie. Zaraz po zakończeniu roku szkolnego pojechaliśmy do Rowów razem z grupą dzieci i ich rodziców z parafii Dzieciątka Jezus, na wyjazd, który organizował ksiądz Wojtek w pensjonacie Maszt. Z naszej klasy pojechał kolega Maksa – Olek z rodziną. Olek zamieszkał nie w Maszcie, ale w domku letniskowym właścicielki pensjonatu, gdyż w Maszcie nie było pokojów dla rodziny z czwórką dzieci. Na początku ta wiadomość bardzo mnie zasmuciła, ale potem okazało się, że to świetne rozwiązanie dla naszych dwóch rodzin. Olek  z rodziną przyjeżdżał na wszystkie posiłki do Masztu a potem razem spędzaliśmy czas. Lipiec tego roku był ciepły a nawet gorący. Maszt jest położony w samym sercu Rowów i w takie upały, jakie były, potrzebowaliśmy dużo zieleni z cieniu drzew. Tak właśnie było wokół domku, w którym mieszkał Olek. Działka ogrodzona, trawnik w cieniu brzóz , spokój i cisza. Plaża w Rowach w tym roku znacznie się skurczyła. Rozpoczęły się prace nad umocnieniem brzegu morskiego . Od Domu Wczasowego Apator aż do Domków Letniskowych Gaji plaza była zagrodzona. Pracowały koparki i wywrotki, a blisko Apatora  wbijano pale falochronu przy użyciu KAFARA. Było głośno mimo huczącego morza i czuło się zapach spalin…W pierwszym tygodniu jeszcze było pustawo, ale w drugim wczasowicze dopisali i plaża był oblegana od rana do kolacji.

Zaplanowałam te cztery tygodnie nad morzem w celu uodpornienia i hartowania Maksa. Pojechaliśmy po zdrowie, a po trzech dniach Maka złapał zapalenie ucha i dostał antybiotyk. W związku z tym plażowanie się nie wchodziło w rachubę przynajmniej przez pierwszy tydzień brania antybiotyku. Dostałam też wiadomość smutną, że tata Maksa również jest chory i ma zapalenie żył, więc nie będzie mógł do nas dojechać na II – gi turnus w Albatrosie ze Stowarzyszeniem Bardziej Kochani… i to nie był koniec złych wiadomości. chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.

a1Tata Maksa przywiózł nas do Rowów. Plaża na wysokości ośrodka Apator.

a2Maks chętny do pomocy.

a0Nic dodać nic ująć!!!

a4A przed estradą w Rowach fitnes na świeżym powietrzu. Wszędzie jeszcze pusto…

a5Na dachu Masztu taras z widokiem na jezioro Gardno z jednej strony…

view1…i na morze z drugiej.

wiew3Ładne widoki na okoliczne domy wypoczynkowe.

view2Tata Maksa wrócił do Warszawy do pracy, a my zostaliśmy . Z rodziną Olka miło spędzaliśmy czas na nadmorskich przyjemnościach.

a6W oczekiwaniu na wyjście na plażę…

a7Tym razem plaża z drugiej strony zasieków .Zejście między Albatrosem a Gają.

a8Prace  nad umocnieniem wybrzeża w pełnej krasie…

a9Na plaży fajnie jest, szczególnie jak jest sporo miejsca do zabawy.

Po plaży pojechaliśmy zobaczyć jak mieszka rodzina Olka.

a10Dzieci zaczęły od placu zabaw przed osiedlem domków letniskowych.

a11Huśtawki , karuzela , drabinki- cała pełnia szczęścia.

a12Domek też -super!

Natomiast po obiedzie pograliśmy w grę planszową – listonosz

a13i poszliśmy poszaleć w city.

a14Więc były gokarty…

a15…a potem okoliczne zjadacze dwuzłotówek!

a16a17a18Jak się wjeżdża do Rowów to wita przyjezdnego kakofonia dźwięków z tych właśnie nadmorskich atrakcji dla dzieci…