Od czasu I Konferencji Pomorskiej nosiłam się z zamiarem wykonania dla Maksa zegara Charlotty. Taki zegar powinien mieć na cyferblacie liczby w grafice numiconu. Klocki takie kupiłam już dawno temu i mało je wykorzystywałam. Pomyślałam, że może przy okazji tego zegara zaczniemy bawić się numiconem.
Do realizacji mojego zamierzenia wykorzystałam blachę ( 60cm/40cm), do której przyczepiają się magnesy. Gdybym jej nie miała, pewnie kupiłabym tablicę magnetyczną. Oczywiście można zrobić wersję dekupażową wykorzystując taki zegar.
Ja kupiłam zegar DIY, za 27zł.
Zeskanowałam klocki numiconu, które następnie zmniejszyłam, wydrukowałam i zafoliowałam.
Cyferblat podzieliłam na 12 części przy użyciu kątomierza.
Zrobiłam przymiarkę z klockami numiconu i wtedy postanowiłam je zmniejszyć!
Ponieważ zegar będzie musiał mieć zmienianą baterię, przykleiłam w środku cyferblatu koło z tkaniny, do którego doszyłam gumki. One trzymają mechanizm zegara.
Zafoliowałam sześć wycinków koła, żeby zegar był bardziej przejrzysty. Widać wtedy kiedy upływa pięć minut, lub godzina (w zależności od tego, którą wskazówkę obserwujemy).
Mam zamiar wykonać jeszcze sześć takich kawałków w ciemnym kolorze. Wtedy tarcza dzienna będzie żółta, a nocna – ciemno niebieska. Wszystkie części są zdejmowane, podklejone kawałeczkami taśmy magnetycznej.
Tu chwila prawdy, czy mechanizm zegara nie odpadnie, kiedy zegar wisi pionowo. Nie, nic nie odpadło…
Przed snem przyłożyłam do zegara PCS-y, z czynnościami, które Maks będzie w tych okolicach czasowych wykonywał.