Archiwum miesiąca: maj 2020

Wyjście do szkoły w Dzień Matki

Dzisiaj po raz pierwszy od 11 marca wyszedłem z domu, żeby pojechać na godzinne zajęcia rewalidacyjne z komunikacji alternatywnej. Założyłem maseczkę tak jak mama i tata i pojechaliśmy do szkoły.

W szkole było jakoś zupełnie inaczej i przyznam, że zbiło  mnie to zupełnie z tropu. Zaraz przy wejściu zobaczyłem biały pojemnik, którego nigdy wcześniej tam nie było. Mama go nacisnęła i płyn, który wypłynął roztarła na dłoniach, a potem powiedziała , że ja też muszę zdezynfekować ręce. Kiedy to robiłem przyszła Pani Basia, nasza szkolna pielęgniarka z dziwną przesłoną na twarzy i zmierzyła mi temperaturę! Potem uśmiechnęła się i pokazała, że termometr wyświetlił moją temperaturę na zielono, więc mogłem pójść dalej, ale wtedy zobaczyłem rząd krzeseł, które stały w poprzek korytarza. Na ich oparciach przyklejono dłoń ze znakiem „Stop!” Mama została przed krzesłami, a ja przeszedłem dalej zdezorientowany i trochę  przestraszony, usiadłem na krześle. Pani z szatni przyniosła mi kapcie, a mama zniknęła za drzwiami…

Co się dzieje w mojej szkole? Poszedłem na górę na zajęcia z Panią Edytą. Chwilę później przyszła Amelka i minę miała, tak jak ja – nietęgą. Pani Edyta od razu zauważyła, że jesteśmy przestraszeni i zaczęła nas rozśmieszać, żebyśmy doszli do siebie…

Godzina szybko nam minęła. Dostaliśmy do domu zadanie, żebyśmy przygotowali rodzicom do picia to, o co nas  poproszą. Wyszedłem ze szkoły z mamą i przyznam, że odetchnąłem z ulgą. Ulica wyglądała tak jak ją pamiętałem…

Poszliśmy z mamą do samochodu, a po drodze w sklepiku kupiliśmy kwiaty na urodziny Mary. Na ulicy było mało osób, a pani w sklepie miała maseczkę na twarzy, tak jak moi rodzice i ja …

W domu zupełnie zapomniałem o co prosiła  nas Pani Edyta i zdziwiłem się, kiedy mama pokazała mi nagraną wiadomość od Pani Edyty. Nie było mi to na rękę, bo właśnie grałem w grę, ale w końcu dziś jest Dzień Matki, więc zszedłem do kuchni i zrobiłem rodzicom zieloną herbatę, tak jak sobie zażyczyli.


Dziś miałem bardzo pracowity dzień. Z samego rana, razem z dziewczynami z klasy i Panią Beatą, zrobiłem  na lekcji online laurkę z okazji Dnia Matki. Po powrocie ze szkoły zrobiłem laurkę dla Mary, no i przyznam, że mam wiele spraw do „przetrawienia” po dzisiejszym pójściu do szkoły. Co najdziwniejsze wszystkie osoby, które spotkałem w szkole były bardzo ożywione i zadowolone w przeciwieństwie do nas – uczniów…
Mama powiesiła moją laurkę w widocznym miejscu i mocno mnie ucałowała!

 

 

Tortilla de patatas, czyli placek z ziemniaków i jajek.

Moja mama uczy się hiszpańskiego.  Kiedyś była na warsztatach kulinarnych, które zorganizowała szkoła językowa, do której uczęszcza   i nauczyła się robić typowe danie hiszpańskie – placek ziemniaczany. Nasz przepis jest zmodyfikowany. My nie smażymy ziemniaków na oleju, ale gotujemy je w wodzie.

Ten placek można robić z cebulą, albo z papryką, którą podsmaża się na oliwie z oliwek. U nas jest i cebula i papryka.

Obrane ziemniaki kroi się na cienkie plasterki.

Jest ich ponad jeden kilogram.

Ziemniaki wkładam do patelni, bo właśnie na niej robi się ten placek.

Wlewam wodę, potem dodaję sól i gotuję ziemniaki do miękkości około 15 minut.

Czas przygotować jajka. Tortilla de patatas na 1 kilogram ziemniaków potrzebuje 9-10 jajek. Jajka umyłem i mama wbiła do garnka. Rozbijanie jajek ciągle jeszcze nie idzie mi dobrze.

Żółtka i białka trzeba dobrze rozmieszać.


Ugotowane ziemniaki trzeba odsączyć od wody, więc najlepiej z patelni odcedzić je na sitku, a potem gorące  przełożyć do garnka z jajkami i całość wymieszać.

Teraz  tylko dodaje się podsmażoną wcześniej cebulkę z papryką i całość wraca z powrotem na patelnię.

Na patelni musi być oliwa z oliwek, bo jajka dodane do ziemniaków muszą się  ściąć. Dobrze jest przykryć patelnię pokrywką…

…wtedy jajka szybciej się ugotują.

Najtrudniejszą rzeczą jest przewrócić tortillę na drugą stronę, żeby jajka dobrze się ścięły, szczególnie kiedy tortilla jest z kilograma ziemniaków. Do tego potrzebna jest płaska pokrywka, albo duży, płaski talerz, na który przewracamy placek i z powrotem zsuwamy go na patelnię.

A tak wygląda tortilla de patatas gotowa do jedzenia.

Ja nie lubię ziemniaków, ale ten placek mi smakował i wszedł na stałe do domowego menu!

A tak wyglądała tortilla w szkole językowej Sin Fronteras

Zderzenia samochodowe – zabawy z Numiconem

Nowa zabawa z klockami Numicon. Wybieramy dwa samochody i stawiamy je na „parkingu”: duży, na którym kładziemy jednostkowy klocek Numicon i drugi samochód mały, na którym wartość numiconowa będzie większa np. dwa. Każdy z graczy ma dwa ruchy, w trakcie których stara się tak rozpędzić swoje auta, żeby zderzyły się z autami na „parkingu”. Jeśli uderzy w duży samochód dostaje 1 punkt, jeśli uda mu się zderzyć z małym dostaje dwa punkty. Jeśli nie uda mu się zderzyć z którymś z aut na „parkingu” dostaje zero punktów, czyli kwadrat białego papieru. Gracze korzystają z tych samych samochodów, które rozpędzają kiedy nadchodzi ich kolej. Zebrane punkty (z klocków Numicon) układa się na podpisanej kartce, a po zakończeniu gry liczy się punkty układając je na białej planszy Numicon. Wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej punktów.

Auta na naszym „parkingu”.


Najlepsze zderzenia Maksa.

Wyjątkowo udane zderzenia taty.

Start mamy.

Po  kilku rundach podliczono punkty.


Na wyniki ułożone z kolejnych rzutów położono klocki, które pokazują wynik sumaryczny.

I okazało się, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna jest dogrywka.

Wynik dogrywki widać na kolejnym zdjęciu.

Maks zdobył jeden punkt, a tata dwa.

Wynik po zsumowaniu punktów i na koniec uporządkowanie wyników w malejącej kolejności.

Wygrał tata mając jedno zderzenie więcej niż Maks.